Przecież to tylko pozory, co nie?
Pozory bycia fajnym człowiekiem. I ludzie na to idą. Dlaczego?
Ponieważ nie widzimy, lub nie chcemy widzieć nic oprócz zachowania. Tak jesteśmy nauczeni, taki mamy filtr przyspieszający nasze interakcje.
Opieramy się na własnych emocjach, które z automatu wywołuje nasza interpretacja czyjegoś zachowania, myśl i emocja. I emocje te są często zupełnie nie adekwatne do naszych celów.
Zbyt często jesteśmy zależni od innych, i nasz słownik w głowie przekręca wiele na niekorzyść.
I jeśli na przykład ktoś zachowuje się jak dziwak – mamy pewne myśli i emocje na jego temat. Zwykle nie są jakieś straszliwe, bo nie jesteśmy aż tak zacofani, i ten dziwak może się później okazać naszym znajomym, ale skoro nawet ja z automatu interpretuje kogoś jako dziwaka … to coś znaczy.
Podobnie, jeśli pójdę to terapeuty i przedstawię się „idealnie” – to odbiorą mnie jako świetnego człowieka.
Problem, na który dzisiaj wpadłem jest inny: nawet mając pozytywne intencje, zachowując się fajnie i tak wychodzą nasze podświadome problemy.
I „nie wiem” jest dla mnie tutaj najlepszą odpowiedzą. Ale tylko tymczasową.
Nawet uważając się za „stabilnego w swoim popierdoleniu”, znając Siebie, definiując swoje potrzeby od lat – siedzę w miejscu i piszę smsy, na które nie ma odpowidz
I tak – zachowując się najlepiej jak umiem, czasami negatywne, ukryte części wychodzą. No i? Jak mam się czegoś z nich nauczyć, skoro … czegoś nie wiem?
Przychodzę, z uśmiechem, przyjemnie, mocno, ale z wyregulowaną siłą przedstawiam się i mówię, że chcę zapisać się na terapię. Recepcjonistka pyta się:
– Przecież nie wygląda pan na kogoś z problemami
Na co ja lekko przekrzywiam głowę, może z przekąsem, lekko wykrzywiam usta w cofającym się uśmiechu i patrząc się na nią mówię:
– Przecież to tylko pozory, prawda?
I myślę: to wy, jako psychoterapeuci pewnie wiecie najlepiej.
No tak, wiemy, odpowiada mi w swoich myślach recepcjonistka, bierze swoją kawę, „wracam za chwilę” i wskazuje mi krzesło.
O jak ja lubię czekać!
Serio, uczucie, gdy tylko siadasz jest wspaniałe. Nie musisz nic robić. A jeszcze lepiej jak ktoś, jakaś miła pani przychodzi z ankietą. Pani nie musi mi się super-erotycznie podobać, po prostu żeby było „to coś” a to coś to dla mnie jest mrowienie w głowie.
To najprzyjemniejsze uczucie z możliwych, pełen relaks? Obejmuje mnie jakieś niesamowite rozluźnienie gdy ktoś obok mnie myśli, lub widzę, że myśli. I znowu – to moje uczucie, nie sądzę, żeby to była telepatia, bo osoby może przy mnie fizycznie nie być.
Ale jak jest – to czasami, wtedy, dostaję ją. Gęsią skórkę na głowie, i w głowie, delikatny dreszczyk rozchodzący się po mózgu, a potem rozluźnienie po ciele. Jeśli się na tym nie skupiam zbyt mocno to jest to coś niesamowitego. A jeśli mówię choćby przez chwilę nie – to się blokuje. Co to jest?
Usiadłem na wygodnym krześle, materiał standardowy, ciemna szarość, przyjemna bawełna jako obicie i czarny plastik, chropowaty, taki, jak lubię. Obok kwiatki na stole i makulatura.
Więc siedzę, myśli krążą, a ja chciałbym się skupić tylko na tej chwili, na momencie czekania, nic nie robienia. NIC. Spoglądam na głupkowate gazety, a no jest tam trochę ezoteryki, czwarty wymiar!
Ale wracam myślami do rzeczywistości, oglądam swój telefon jakbym szukał nowego świata. Patrzę na ściany, jestem w dość wąskim korytarzu, po prawej dwoje drzwi, po lewej recepcja, dalej wejście do toalety (jest kibel!).
Ściany w przyjemnym, jasnym kolorze (nie wiem czy to bardziej niebieski czy zielony?), kilka minut mija, pani z recepcji powraca, mierząc mnie swoim wzrokiem. Nie wiem jak mam to zinterpretować, ale czuję, że moja niepewność zostanie tym razem wyjaśniona.
– Proszę wejść, mówi.
Hipokryzja. Nazywajmy rzeczy po imieniu to hipokryzja.
Trafiłam na bloga bo staram się zrozumieć. Mam kogoś, bardzo mi bliskiego, kto patrzy na świat podobnie jak Ty.
Czemu ludzie stwarzają pozory? Czy nie lepiej żyć się w zgodzie z samym sobą? Dla mnie reagowanie na świat zgodnie z własnymi uczuciami jest oczywistością. Gdy jestem smutna czy zła – odtrącam i kuję, nie staram się zadowolić świata swoją uśmiechniętą twarzą. Zachowuję się adekwatnie do swoich uczuć. Nie chcę zatracić samej siebie, bo właśnie moje emocje czy reakcje definiują to kim jestem. Bez okazywania uczuć nie dajemy możliwości ludziom na poznanie nas. Czy okazywanie emocji sprawia problem? Ludzie nie chcą okazywać swoich uczuć w obawie przed pytaniami i troską, paradoksalnie potrzebując tego najbardziej. Wniosek… hipokryzja.
Zauważyłam też, że to nie jest kwestia zaufania. Czyli czego wstydu?
Jeżeli to brzmi jakbym próbowała Cię atakować, to przepraszam. Staram się pojąć, czemu niektórzy starają się wszystkich odtrącić, tym samym skazać się na ból i cierpienie. Czym jest to cierpienie? Celem, wyborem, sposobem na życie.
M.
Chce mi się śmiać jak słyszę "żyć w zgodzie z samym sobą". Czyli z kim?
Po pierwsze, a może już po drugie: podobnie do mnie patrzy na świat, czyli jak? Jestem ciekaw Siebie w pryzmacie innych.
Adekwatnie do uczuć – to już zupełny szał. A wiesz, że udało mi się wybluzgać kiedyś z… pozytywnym skutkiem? I intencją zwłaszcza. Bądźmy coraz bliżej prawdy, jak jestem wkurzony, to mam swoje powody i warto o nich mówić. Ale rzeczywiście, mam średni humor więc pozwól, że i ja wyleję co nie co 😉
Tak jak mówisz – też działam „adekwatnie” do emocji. Ja do tej pory szalenie bałem się zachować w zgodzie "ze sobą", z sercem, z emocjami, i dalej się boję, a potem wychodzi taki chłam, rozdrażnienie, że musimy coś z tym zrobić. I gdzie tu „prawdziwe ja”?
Umiera, bo przeszkolono nas na zombie. Strach przed innymi, przed opinią.
My się boimy, bardzo wrażliwe istotki jesteśmy. I nie uważam siebie za "nie hipokrytę" nikt nie jest spójny, z resztą jest o tym artykuł (http://enhap.blogspot.com/2014/01/nie-wymagaj-od-innych-spojnosci.html)
Cierpię bardzo, z automatu odrzucam, uciekam, i dopiero zaczynam się domyślać jak bardzo staczam się do własnej dupy emocjonalnej. Ale jednocześnie dalej pracuję, szkolę się, czytam, czuję się o niebo pewniej właśnie ze swoimi emocjami, i moimi dość przerażającymi opiniami na temat innych.
Chcesz porad od kogoś kto się intensywnie uczy? Oto porady, obserwuj emocje, i ćwicz komunikację, ze Sobą i z innymi. Bardzo dobrze, że tak reagujesz, ale zawsze możesz lepiej. Emocje możesz obserwować, i nigdy ale to nigdy nie "musisz" reagować jak Ci się teraz wydaje. Owszem – inni interpretują, ale Ty możesz komunikować. Wiele zapłaciłem za tą wiedzę. Cierpienie to ważny i piękny element, ale NIE CEL.
Książki: toksyczny wstyd/uzdrawianie emocji i wiele innych, zapraszam do prywatnej korespondencji 😉