Ty Jako Małe Dziecko

Okno, patrzyłem na okno. Trochę było mi zimno w białym dziecięcym fartuszku. Ale patrzyłem, z tym przenikliwie głębokim uczuciem. Co miałem z nim zrobić?

Siedziałem, jako małe dziecko w szpitalu. Nie raz i nie dwa, ale ten raz pamiętam bardzo dobrze.

Byłem panicznie smutny. Cholernie samotny, jakby uczucie samotności ogarnęło mój cały organizm. Musiałem wymyślić sposób, żeby sobie z tym poradzić. Nie chciałem tego.

Nie logicznie – myślałem uczuciami. Jak dziecko, po prostu odbiera świat organizmem. Definicje pojawiają się później, a logika na samym końcu. Podobnie w mózgu – najgłębiej leży mózg gadzi, odpowiedzialny za przeżycie, a abstrakcja (czyli kora mózgowa) wyrasta na końcu, na samym wierzchu.

Co więc tak ważnego odczuwałem? Co takiego się stało, że na sesji medytacji pojawił mi się akurat taki obraz?

Codziennie złość, wkurw, niby bezsensowny, bez celowy. Częsty strach, blokady przed kontaktem z innymi ludźmi. Samotność.

To tylko niektóre cechy mojej codzienności. Może i wielu z nas – jednak w większości genialnie ukrywanej, pod logicznymi argumentami.

Przecież ludzie to wszy, a życie jest do dupy, prawda?

I większość z tych rzeczy zaczęła się tworzyć już dawno temu. Inaczej – jakiś czas temu zacząłem je dostrzegać, jako pewne efekty. Efekty przekonań, które ukrywały się dużo głębiej, jako odczucia.

Jako dziecięce przekonania.

Jakie to przekonania?

Lęk przed ludźmi na przykład miał swoje podłoże właśnie w tamtym szpitalu, w tej samotności. Gdzieś w okolicach żołądka zamknęło mi się gigantycznie dużo uczuć – to nie pierwsza sesja z tak mocnym bólem, jadem wylewającym się z wnętrza. Krzyczącym, ale nie zrozumianym dzieckiem.

Dzieckiem, z którym trzeba się przywitać i polubić. Pokochać.

Z sobą, sprzed wielu lat.

Ty Jako Małe Dziecko

To byłem ja

Poczułem, że to właśnie wtedy wziąłem pewne przekonania do Siebie. Wynalazek – ktoś by powiedział, sposób na zabezpieczenie się na przyszłość. Wtedy – skuteczny, teraz – zabójczy. Poczułem wtedy, że „muszę walczyć o uwagę innych ludzi”. Że „nie mogę robić nic, co bym tak naprawdę chciał, bo inni tego i tak nie dostrzegą”.

Podświadomość wzięła to do Siebie. To dziecko to w dużej mierze podświadomość. Im lepiej chcesz się z nią połączyć, tym bardziej wychodzi na wierzch. Robiąc różne rzeczy, których możesz nie rozumieć.

A ona / on Ciebie potrzebuje. Nie chce być oceniany, nie chce, żebyś był tak cholernie zły. Zgubiłeś coś? Zepsułeś? A może wkurwiłeś na coś, co się stało?

Myślisz, że to się stało bez Ciebie? A może to twoje dziecko potrzebuje uwagi?

Dziecko potrzebuje uwagi. Ty z przeszłości – także!

Daję Ci moją uwagę, ile tylko chcesz. Przytulam Cię tak bardzo, jak będziesz potrzebował

W końcu jesteś moim dzieckiem. Jesteś mną sprzed wielu lat, mną, który kierował do tej pory moimi zachowaniami. Zupełnie nie tak, jakbym sobie to wyobrażał.

A teraz? Dostałem się do Ciebie, dzięki miłości i pomocy, dzięki skupieniu uwagi, ćwiczeniom, podziękowaniom – nie ocenianiu.

Nienawidziłeś oceniania – bo sam stwierdziłeś, stwierdziłem, że będę oceniać. Bo muszę, bo jakoś tą uwagę muszę zdobyć. Za wszelką cenę, pokazać jak bardzo potrzebuję.

Denerwować się, zamiast rozwiązywać problemy. A teraz jestem dla Siebie – aby właśnie móc rozwiązać ten problem sprzed lat. Jestem – i pytam się.

Czego potrzebujesz? Chcesz się pobawić?

Przecież zabawa i uczucia są bardzo ważne. Są często ważniejsze niż praca i związek. Nawet dla nas, dorosłych, bo przecież – to dziecięce, wcześniejsze i mocniejsze ich ekwiwalenty.

Praca to znowu – gra, tylko na poważnie. A związek to wiele uczuć i potrzeb – podobnie, w dorosłym stylu.

Niestety, bez podstaw, bez dotarcia do głębszych uczuć zamkniętych w ciele, możemy nie wiele osiągnąć w dorosłym życiu. Jasne, wielkim wysiłkiem możesz stać się milionerem – ale panicznie nieszczęśliwym.

Musimy dotrzeć do nas – jako dzieci, aby być lepiej połączeni z prawdziwszą wizją nas samych.

A Ty Co?

Jakiego ty masz małego Piotrka w Sobie? Elżbietkę, która Ci „dowala” na co dzień? Waleriana, którego chcesz zniszczyć za to, że nie pozwala Ci na To, co sobie wymyśliłeś?

Gdzie on jest, Wkurzony Na Świat Marcin, który nie chce wyjść do ludzi? Bo nie było ich, gdy potrzebował. Bo chce się na nich wyżyć i pokazać?

Gdzie jest Marta zamknięta w ocenianiu, Siebie i innych. Bo matka ją źle oceniła? Bo ma przeżycia, których nie pamięta świadomie. Ale zmieniły jej życie, tak, że nie umie być szczęśliwa?

Gdzie Franek, który biega ze szkolenia na szkolenie, szukając Siebie? A tak naprawdę zamknął Się bardzo głęboko, bo bliscy zranili go mówiąc mu przykre słowa?

Znajdź ich. Szukaj, doceniaj, i zaprzyjaźnij się. Nie oceniaj, tylko przytulaj.

 

To był Sto Osiemdziesiąty wpis na blogu. W podziękowaniu za znalezienie drogi.

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *