oczywiście napisana głównie ku przyjemności abstrakcyjności:
Był sobie więc Pan Czwartek, dużym był w porównaniu z innymi Dniami chodzącymi po naszym
małym swoistym świecie. Zajmował i zajadał się różnymi rzeczami, przygotowywał wiecznie na Piątek (bardzo się lubili).
Melanżowali czasami razem, upijali się nektarem z nektarynek, owocami alkoholowymi jabłkami, tudzież papierosili swoje wieczory
ubarwiali dymem pokój miazgi, rzadko inne dni były wśród nich na tak ciężkiej bombie
Sobota często przychodziła z wielkim dzbanem wina, zielonymi roślinami, och rzadkie acz piekielne to imprezy były.
Lecz Pan Niedziela , ugadany z agresywnym wręcz, mocnym i rzeczywistym, obowiązkowym Poniedziałkiem wyganiali nasze towarzystwo do pracy, rodacy.
Wracając do Czwartka, biedactwo, był wielki… Grubasek, czwartasek, przezywali go w szkole.
Lecz wtem nadeszła zmiana paradygmatu rzeczywistości, co opowiem poniżej:
W pewien czwartek leniwe pierogi szły drogą bambusową
Otaczając się wszem i wobec czcią, sosem, radością, implikacjami tłuszczu, ogólnie rzecz biorąc
powiedziały ogólnie rzeczywistości:
dość już tych regulacji
my chcąc libacji
wkraczamy do akcji
powolnie monstrualnie krocząc
w oczach od tłuszczu migocząc
świętujemy od dzisiaj jedzenie
lenie!
skażenie to rzeczy nie pozwalało
się cieszyć, kaleczy to nas
i zwalniało ludziska
od odbioru nagrody
dowolnej byle jakiej
nagrody.
No to przyszłyśmy w nagrodę dla ludzików, teraz będziemy cieszyć się z tłustakowania i grubastwa, bo jest to też jakaś przyjemność życiowa w końcu.
Oczywiście nie obeszło się bez problemów, zwykle tak poważnej zmianie paradygmatu myślenia ludzikom towarzyszy Pan Agresja, Złość, czy nawet Przypadek z rękawami wypełnionymi sproszkowanym czasem płynnym Absurdem, łącząc z różnorakimi reakcjami
stworzyła się piękna zupa
a w tej zupie makaron także pływał, uszczęśliwiony jeszcze bardziej, pokręcony tym, że będzie jedzony.
Leniwe maszerowały dalej, chociaż nie było to dla nich super łatwe, w ogóle decyzja żeby poruszyć świat, przekonać wszystkich, że nie trzeba obowiązkowo wszystko była dość trudna, no ale zdecydowały.
Zostały zjedzone na obiad dnia następnego
Co wcale nie znaczy, że ich misja się nie udała, powiodła się, pomimo Ataki i Krytyki.
Panowie dnie w całym tym galimatiasie byli zaczęli być poirytowani, ale nic nie mogło zawieźć ich w odmęty niepoukładania
więc jak i w rządku i w szeregu zaczęli dyskutować i debatować nad powstałym problemem:
Poniedziałek: to może ja zacznę, przecież to jasne i oczywiste wszem mocno racjonalnie i wobec, obowiązek jest pracy, więc nie będziem się lenić!
Środa: ale ugodowo, tak po środkowo, zróbmy coś wspólnie, i zareagujmy, ludzikom dajmy coś od Siebie, niech mogą się cieszyć
Wtorek: czyż nie dajemy im nadziei wystarczająco
Piątek: taaa, yhm, chyba se pójdę coś zjeść, taką mam ochotę z tego wszystkiego ludzkiego jedzeniowego buntu, się zachciało posiłkować
Sobota: idę z Tobą, lubisz pączki? widziałam ostatnio, przelatywały ostatnio, ach jakie to życie jest latająco wolne, piękne, luźne…
Niedziela: ja tu chyba jednak muszę was zebrać do porządku, ustalmy, może na przykład jakieś święto. Święto jedzenia. O tu widzimy milczącego
grubasa obok nas, przecież to on powinien się najwięcej odzywać teraz, a jak widać już
świętuje
na co nasz puszysty Czwartek, zjadając kolejne słodycze i czekolady, oblizując wargi zdążył powiedzieć jeno
Oj
I tak powstał Tłusty czwartek, dzień każdego pączkoluba
tekst: Piotr Enhap
grafika: Paweł Draus
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz