Ostatnio spojrzałem na jadącego autem faceta. I tak dziwnie popatrzyłem na to z perspektywy dziecka, pomyślałem sobie… może ten facet… nie ma nóg? Nie widać ich przecież. I niestety biedak jest na stałe połączony z autem, nie może z niego wyjść.
I w sumie nie musi. McDrive nieopodal, a co do odchodów, to … mógłby w jakiś cudowny sposób sprzęgnąć swoje wnętrzności z silnikiem i w spokoju, jak każdy zatruwać powietrze.
Straszna wizja? A może jest tym nutka prawdy, jak w wielu dziecięcych spostrzeżeniach?