Akurat dzisiaj przyszła do mnie dziewczyna. Zapytała:
– Powiedz, czy naprawdę istnieje jakiś Bóg?
Była gotowa spierać się o to, że Boga nie ma. Popatrzyłem jej w twarz w oczy. Była spięta, pełna chęci spierania się; chciała się kłócić o swój punkt widzenia. Gdzieś w głębi pragnęła żeby nie było Boga, bo istnienie Boga oznacza kłopoty.