Lubię bawić się w definiowanie.
I w tym artykule gdzieś pojawi się definicja zdrady.
Poczytaj sobie „badania” http://sympatia.onet.pl/tips/zdrada-w-oczach-mezczyzn,5278983,advice-detail.html
Albo i nie czytaj. Aż strach pomyśleć, że niewielu z tych ludzi wybija się ponad standardowe myślenie o relacjach.
Czyli – jest facet, jakimś cudem (koniecznie przypadkiem i z kontekstem) poznaje dziewczynę. Długie rozmowy, potem ewentualnie jakiś seks, a potem jak jest fajnie, no to już małżeństwo. No bo po co próbować coś nowego?
Podobnie jak w kwestionowanie takiego podejścia, lubię bawić się w zdrowe życie. Jestem daleko poza „zdradą” gdyż nie uczestniczę w żadnym zwykłym związku. W tak zwanym wymaganiu od siebie wyłączności seksualnej. Lub jeszcze mocniej:
W chorej, usilnej zależności od siebie. Emocjonalnej, i fizycznej.
Tak, bo właśnie na tym polegają wasze „dorosłe” związki. Nie na obopólnym rozwijaniu się, czy wspieraniu. Bardziej na katastroficznej w skutkach próbie dotrzymywania złudnych, wyolbrzymionych na maksa wymagań. Spełnienia idiotycznej przysięgi, zobowiązania gorszego niż kredyt hipoteczny – bo ten możesz jeszcze kiedyś spłacić.
Zdrada jest więc złamaniem obietnicy.
Może więc jednak warto spostrzec, że dawanie tak wielkich obietnic jest złudzeniem? Nie wiemy co będzie, a już na pewno nie wiemy nic na temat naszych przyszłych uczuć.
Związek oparty na zależności emocjonalnej od siebie nie jest najlepszym z rozwiązań.
Proponuję raczej związek oparty na szczerości, otwartości, budowaniu Się nawzajem. Pomocy w rozwoju, i oczywiście – spełnianiu swoich potrzeb, także seksualnych. Wybryków i marzeń.
Tak, takie właśnie mogą być relacje. Jednak nie warto mylić uczuć z potrzebą.
To, że coś czujesz to jedno. To, że potrzebujesz wymiany uczuć to drugie. Warto się nad tym zastanowić.
Kiedyś spotykałem się dłużej z genialną dziewczyną. Mieliśmy chwile lepsze i gorsze. Ale zaczynałem się domyślać, że stałe, dłuższe relacje są nie dla mnie. Że za bardzo „jaram” się innymi, nowością. I powiedziałem o tym partnerce.
Czy była ucieszona? Nie. Czy to zaakceptowała? Tak. Czy się teraz spotykamy? Nie.
W niesamowitej grze pt. „brudy” opowiadaliśmy sobie właśnie te -> ostre historie z naszego życia. Im bardziej wyuzdanie tym lepiej. I wiesz co? To było znakomite. Teraz wiem, że szczerość jest bez konkurencyjnym sposobem komunikacji.
Owszem, nie od razu, nic na siłę. Pamiętajcie -> dziewczyny nie wiedzą, czego chcą.
A zdrady?
Nie ma czegoś takiego, jeśli dajesz Sobie i drugiej osobie wolność.
Byron Katie – Kłamstwa o miłości.
OSHO – Seks się liczy.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz