Seks Tantryczny. Z czym się to liże… ?

Słyszałem, że ludzie w starożytności wiedzieli więcej od nas w tak podstawowych tematach, jak seks!

Choć nie wiem było, wyciągam wnioski z książek, które czytam. Seks więc, podobno, był czymś nie tyle wyjątkowym, co…

był Przeżyciem

Był wymianą energii. Był czymś, na co ludzie mogli sobie pozwolić codziennie, ale…

Nie musieli. Seks mógł trwać kilkadziesiąt godzin, ale nie było potrzeby powtarzać tego Aktu przez kilka miesięcy. I to jest właśnie moje marzenie. Mieć tak genialny Seks Tantryczny, żeby spełnić się Totalnie.

Opierając się na książkach (lista na końcu artykułu) widzę, że ludzie mogą zrobić O NIEBO więcej niż robią obecnie.

I… z mojego doświadczenia wynika, że tak jest.

Podzielę się więc kilkoma osobistymi, głównymi wrażeniami, w temacie, którym jest Seks Tantryczny

Nie jest to koniecznie stosunek bez męskiego wytrysku, natomiast koniecznie jest to seks orgazmiczny. Kosmicznie orgazmiczny, gdzie poruszając całe ciało, wchodzimy w to doświadczenie.

Wydaje się ono spowolnione, „głębsze i dłuższe”. Więc niezbędna jest tutaj umiejętność odczuwania Siebie, swoich odczuć, oraz partnera. Mocne emocjonalne z nim połączenie.

Ale … no cóż, nie jestem tutaj ekspertem. Mam tylko pewne, no właśnie, doświadczenia.

Po pierwsze: wstrzymanie wytrysku jest możliwe. Nawet dla początkującego. Jest przydatne i na początku bardzo proste.

Oszczędność energii i podkręcenie własnego organizmu trudno z czymkolwiek porównać. Najbardziej podstawowa metoda to po prostu mocne, silne i stabilne przytrzymanie nasady penisa

Jest to miejsce  które wydaje mi się początkiem nasieniowodu, ale nie znam się (jeszcze) na anatomii. Wyjaśnienie w książce (którą warto przeczytać) brzmi:

Metoda trzech palców.

Wykonanie:

  1. Zlokalizuj punkt: naciśnij miejsce leżące na środku między odbytem a moszną. Punkt ten, leżący w najniższym miejscu tułowia, stanowi „drzwi”, przez które energia wchodzi i opuszcza nasze ciało.
  2. Wykonaj nacisk: wykonaj nacisk nie za mocny, ale niezbyt słaby. Po pewnym czasie będziesz wiedział dokładniej jakiej siły najlepiej użyć. Ogólna zasada: im silniejsze palce, tym mniej siły należy przyłożyć, aby zatrzymać substancję.
  3. Użyj trzech palców: przewód, przez który przemieszcza się nasienie, ma tendencję wyślizgiwania się spod palców. Dwa palce nie wystarczą, aby równocześnie przytrzymać i zablokować przewód. Użyj drugiego i czwartego palca do ściśnięcia cewki moczowej z obu stron i do zakotwiczenia jej w jednym miejscu. Następnie środkowym palcem naciśnij bezpośrednio na przewód, który nie może się już wyślizgnąć, gdyż jest przytwierdzony po obu stronach przez pozostałe dwa palce.

trzypalce

Rozszerzę trochę tą instrukcję o mój komentarz:

ZA ŻADNE SKARBY NIE PRÓBUJ TEGO bez szerszej podstawy, przeczytania trochę więcej na ten temat. Po prostu, wybuchniesz. Sperma ma potężną energię i trudną ją zatrzymać na początku bez wcześniejszego przygotowania i cyrkulacji energii w organizmie. Zajęło mi miesiące w miarę się do tego przyzwyczaić, ale i tak organizm wybrał skróconą drogę. Na szczęście kolejne metody działały o wiele lepiej 😉

Partnerka, gdy po pewnym czasie zacząłem już normalnie dochodzić, uroczo stwierdziła, że „to pewnie dla Ciebie łatwiejsze”. Tak, mniej angażuje, organizm chce się wyzbyć nadmiaru energii. Chwila zapomnienia to jest coś, nad czym nie chcemy i wręcz nie powinniśmy myśleć. Wtedy, kiedy dochodzisz, docierasz do jednego z niewielu miejsc „niemyślenia”, powiedzmy takiej seksualnej medytacji. Naturalnie i sam z siebie umysł wyłącza się. Wchodząc w to Całkiem, zapominasz się. Wtedy dostajesz satysfakcję, spełnienie, będąc blisko, głęboko!,  wymieniając się energią (tą fizyczną, ciepłem, a także metafizyczną… a może nawet astralną 😉 z dziewczyną.

Ale, mam pewien pogląd, że nie musimy idealnie podążać za zachciankami organizmu, nawet jeśli wydają się normalne. Ta jest jedną z wielu, które warto w pełni zrozumieć i przekroczyć. Myślę, że nawet metody Taoistyczne działają, trzeba w to tylko wejść głębiej.

A moja ulubiona „technika” ? To będzie dłuższa wypowiedź.

Przeczytałem książkę OSHO – Seks się liczy, gdzie zostało rozwalonych wiele mitów na temat stosunku wśród ludzi. Rzeczywiście jest to nasza zwierzęcość – ale warto to słowo interpretować w jak najbardziej pozytywnych kategoriach.

Transcendencja nie polega na negowaniu zwierzęcości, tak jak duchowość, ta „prawdziwsza” nie polega na walce. Tylko na szczerości i akceptacji.

Dopiero znając miejsce, z którego się wychodzi, możemy przejść dalej.

Wracając, skoro seks jest normalny, (a seks tantryczny jeszcze nie poznany) to uważajmy go za normalny, taki jaki jest. Nie musimy się blokować, możemy o nim rozmawiać. Ale nie wchodźmy zbyt głęboko (mmmm) w idee, skupmy się na praktyce.

Seks jest fajny jaki jest. Nie boimy się, nic nas nie pogania, mamy całą noc, jesteśmy – owszem – napaleni, ale gra wstępna (jest coś takiego) może trwać dość długo. Możemy sobie na starcie zrobić dobrze ustami, ale jednak, jeśli seks jest zbyt krótki, szybki, nawet jeśli mocny i intensywny, to… czegoś brakuje. (Zwłaszcza, jeśli chcemy, żeby był to seks tantryczny)

No właśnie, skoro wszystko jest ok, to o co chodzi?

A odpowiedzmy sobie na bardzo proste pytanie: po co się tak spieszyć?

Ja przynajmniej zawsze miałem ten problem, że w seksie dochodziłem dość szybko. Nie było to super-spełniające dla partnerki, dlatego nauczyłem się dawać sobie więcej luzu, dawać totalną przyjemność dotykiem i językiem, czy wreszcie w ogóle usiadłem nad technikami seksualnymi.

I jedną z nich jest właśnie … bez ruch. Nie wiem czy to jest „tantra”, czy wymiana energii, czy cokolwiek innego, ale po prostu, gdy wchodzę w dziewczynę, zatrzymuję się. Zatrzymujemy się, czasami, muszę opanować jej odruchy – ruchy. Swoich nie muszę, wręcz nie chcę, powiedziałbym nawet: zacząłem bardzo lubić nie ruszanie się. Na to mam „parcie”. Na bycie razem i w środku.

Po pewnym czasie, przyzwyczajasz się. Uspokajasz, relaksujesz. Z zewnątrz mogłoby się to wydawać dziwne, ale nikt tutaj nie kręci pornola. Nikt się nie patrzy. Jesteśmy tylko my. Więc tutaj nie ma szans na jakiekolwiek oceny, myślenia też prawie nie ma. Więc czujemy się, im mniej słów, im mniej ruchu tym lepiej. Możemy się dotykać, trzymać za ręce, obejmować, patrzyć, podobno nawet zasnąć.

W każdym razie, po dłuższej chwili jesteś już tak zrelaksowany z partnerką, że możesz jej pozwolić na wszystko. Ta technika była chyba właśnie dla mnie 😉 Wcześniej byłem ULTRA podniecony i od razu chciałem się „spuścić”, gdy tylko super dziewczyna była na mnie… taka wyobraźnia. A teraz? Patrzę, dotykam, czysta przyjemność. Partnerce dawałem się uczyć, niech mnie wyczuje, „ujeżdża”, może wszystko, niech robi co jej się tylko podoba. Rusza w każdą stronę, jęczy, krzyczy. Myślę, że to ją też bardzo otwiera. A ja nie muszę robić nic 😉

A potem? No to już prywatne historie 😉

Do tej pory myślałem, że mój ultra – wczesny wytrysk to jakiś „problem”. A to po prostu… usilne, kompulsywne dążenie do pozbycia się nadmiaru energii, jak najszybsze dotarcie do chociażby mikro uwolnienia, mini-przystanku myśli, nanosekundy spokoju i wyżycia się dla organizmu.

lista książek:

Mantak Chia – Miłosny potencjał mężczyzny

OSHO – Seks się liczy

research:

http://www.makbet.pl/artykul/1156/stosunek-bez-wytrysku

http://www.netkobiety.pl/t48038.html

rozmowa osób jak zwykle niewiele wiedzących o tym i owym 😉
wysypują się dość standardowe, wręcz starożytne przekonania.

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *