Najprawdopodobniej i jedno i drugie.
Tylko, że to pierwsze jest nieuświadomonie. A najmniej znamy się na różnicy pomiędzy nimi.
To jedna z najbardziej wartościowych cegiełek wiedzy w relacjach, jaką znam.
Emocje – w tym pożądanie – to jedno. To potrzeba, wyrażana przez ciało. To potrzeba stricte fizyczna (podniecenie) lub psychiczna (potrzeba wsparcia). Zwykle potrzeby sprowadzają się do kilku podstawowych, takich jak potrzeba akceptacji
Dlatego też, myląc te rzeczy (potrzeby i uczucia, a zwłaszcza najgłębsze z nich), nie znajdując wystarczającej ilości Miłości, Akceptacji w sobie – pragniemy ją wziąć od innych.
Uspokajamy się, kiedy dają nam gwarancję, są obok fizycznie. Dosłownie – jak małe dziecko, które musi być pod opieką dorosłego – potrzebuje obecności. Bez dorosłego po prostu fizycznie zniknie, umrze. Więc żąda.
Żąda miłości. A potem, nawet jeśli już ją poznało – poznało ją przez innych. Nie odnalazło jej w sobie.
Wielu z nas po prostu nie odnalazło wystarczających zasobów miłości i akceptacji, nie zaczęło się nawet spełniać, po prostu egzystuje w swoim ograniczonym pudełku. I nie wyśmiewam tutaj ludzi, sam nie wiem dlaczego nie mogłem w nim wytrzymać i robię wszystko, żeby się uszczęśliwić. Serio – nie znam wszystkich przyczyn.
Ale znam skutki – i widzę poblokowanych ludzi. Albo mi się przynajmniej tak wydaje, a na pewno wydaje mi się, że jest to dość normalne.
Że w związku nie szukamy samo-spełnienia, a nawet jeśli to oszukując Się i siebie nawzajem. I to jest ok, jeśli rozwijamy się i mamy jak najbardziej pozytywne intencje.
Jednak bez wiedzy o tym, że to my jesteśmy źródłem miłości i akceptacji nie wyjdziemy z fazy małego dziecka w związkach. Relacje mają spełniać nasze potrzeby, druga osoba jest tutaj bramą i możliwością do naszego rozwoju. To my mamy przekazywać nasze szczęście – zwłaszcza jako faceci – innym. Nasz potencjał.
Przekazywać wartość, swoje umiejętności.
Nie wymagać, i dobijać się jednostajnością. Prawdziwie niezależny nie potrzebuje jednej osoby cały czas przy sobie, nie potrzebuje fałszywych z natury zapewnień o stałości emocji. Nie.
Współzależność polega dla mnie na świadomości swoich potrzeb, i na jak najlepszym spełnianiu się, poprzez rozwój siebie i przekazywanie szczęścia innym
Nie określam tego niespełnionego dziecka jako złe – jako zły określam brak wiedzy, przekonanie, że potrzebuję zdobyć coś u innych, że inni muszą być przy mnie, albo co gorsza – muszą być jacyś
Nie – Jeśli zaczniesz się lubić – to będziesz dawać.
Owszem – porażki są bolesne, odrzucenie nie sprawia przyjemności – ale nie oczekuję totalnej akceptacji.
To Ja Akceptuję Siebie i drugą osobę. Od tak, po prostu.
I to nie znaczy, że będę tolerował pewne zachowania. Nie obniżam swojej wartości przez zachowanie drugiej osoby.
Po prostu – poprzez działanie, spełnianie się, wypełnianie misji, rozwój i pasję – jestem coraz szczęśliwszy. I jedną z moich potrzeb jest poznawanie ludzi (kobiet, dziewczyn i facetów), wymiana doświadczeń, dążenie do celów i…
Potężna wymiana emocji.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz