Władca Piorunów. Nikola Tesla – człowiek, który się nie sprzedał.

Tesla, tajemnicze nazwisko. Wielki wynalazca, człowiek przez większość zapomniany (przynajmniej oficjalnie). No, być może wywołujący lekką, mistyczną ciekawość.

Kim był? Jak to było żyć w jego skórze, w jego czasach niesamowitego wybuchu technologii i myśli twórczej, na świecie początku XX wieku? Chociaż na pewno był to człowiek wyjątkowy, jego rzeczywistość nie świeciła jeszcze w kolorach sławy 😉

Jakie mam wnioski z lektury? Historia mistrza elektryczności mocno mnie poruszyła. Dlaczego?

Po pierwsze dzięki głębszemu opisowi sytuacji. Nie tylko od strony dat i faktów, lecz także tego, co działo się dookoła.

Większą część książki zajmują opisy miejsc, wydarzeń z obszarów otaczających główny wątek – biografię Nikoli.

Po drugie – bo sam jestem bardzo kreatywny. Po prostu muszę tworzyć, pisanie jest tylko małą linią produkcyjną, na której układam skrawki literek na wzór swoich marzeń i wizji. Mam jednak pewien problem,  który doskonale przejawia się w historii odkrywcy.

Syndrom ten można skrócić do jednego słowa. Całą opowieść możemy do niego odnieść. Wszystko sprowadza się do naukowca, który jest:

Niedoceniany.

Taki był właśnie nasz Serb. Albo Serbski Chorwat (urodził się w rodzinie Serbskiej, ale na terenie Chorwacji). Albo imigrant mieszkający w USA. Jak możemy wyczytać w opasłym i świetnym tomie, Tesla czuł się nie dostrzegany. Choć wysoki, szczupły, i wybitny.

Widzimy też trochę jego „winy”. Jego uczciwość, czy przesadzona wręcz wielkoduszność nie pomagały w obronie własnych pomysłów. Myślenie w kategoriach „zmiany całego świata” – tak nietypowe, nie przysporzyło mu wielu zwolenników. Wręcz przeciwnie.

Po trzecie: gigantyczna ilość wynalazków, oraz myśli technologicznej. Chociaż to trudniejsze dla mnie niż emocjonująca historia, opis realiów czy opis relacji – to jednak warto. Po coś w końcu studiowałem tą inżynierię. Może – tak samo, jak bohater – łączę ją z wielką filozofią.

On jednak brnął w zaparte. Ulepszał swoje procedury, jednak nigdy za życia nie osiągnął tego, o czym marzył. Własny upór i kreatywność, czy wręcz chorobliwa osobowość (o czym też możemy przeczytać) były zarówno jego darem jak i przekleństwem.

Podobnie dalekowzroczność. Niektóre jego wynalazki zdobywają popularność dopiero po ponad 70 latach od jego śmierci. Takie na przykład sterowane radiem łodzie podwodne. Czy pomyślałbyś, że pierwszy taki bajer został zaprezentowany w 1900 roku?

Władca Piorunów. Nikola Tesla

Ludzie zareagowali na to paniką i śmiechem. Prąd dopiero wkraczał na ulice (też głównie dzięki jego wynalazkom), a tu nagle łódź sterowana z ręki. Nawet wojsko nie chciało w to uwierzyć (a drony dopiero od niedawna święcą tryumfy). Mocne?

Zauważyć  można, jak przyszłościowe. Czy to nie oszałamiające, że przewidział wiele najmocniej wpływających na losy świata wynalazków?

Według autorów i źródeł przyłożył swoją rękę między innymi do: prądu, promieni X, radia i telefonu, radaru, silnika elektromagnetycznego, tranzystora, robotyki (wtedy nazwanej przez niego Teleautomatyką), czy wreszcie bezprzewodowego przesyłania informacji oraz… energii. Miał także wizje „wszechogarniającej sieci wymiany informacji” (!).

Był autorem kilku najważniejszych patentów technologicznych. Czy to dobrze, że mamy aż tyle elektroniki dookoła – to każdy musi ocenić sam. Warto wspomnieć jednak, że nie pisałbym tego tekstu na komputerze, gdyby nie prąd zmienny (którym wszystkie takie urządzonka ładujemy).

Może, gdyby praca Tesli nie była tak pokrętna, pomieszana i pełna nowości niewyobrażalnych dla jemu współczesnych, dostałby lepszą zapłatę za swoje pomysły.

Może gdyby ktoś lepiej ochronił jego dziecinny, twórczy umysł i tysiące wynalazków – teraz mielibyśmy nie tylko auta Tesla, ale całe osiedla czy ulice z jego nazwiskiem.

tesla-s

Wnioski?

Można wyciągnąć dużo konkretnych wskazówek z tej opowieści. Oczywiście, trzeba trochę pomyśleć samemu. Najwięcej według mnie wyniesiemy z wątku walki Tesli z Edisonem.

Chociaż nasz główny ulubieniec dostał nagrodę imienia swojego wroga (po 30 latach od wynalezienia cewki do prądu dwufazowego), to nigdy nie byli swoimi przyjaciółmi.

Walka polegała na pokazywaniu swojej prawdy. I wnioskiem z niej (oraz z życiorysu wynalazcy) byłoby: – owszem, Twórz, ale zadbaj też o swój biznes. Bądź prorokiem, ale takim, który ma za co dobrze zjeść i się ubrać.

Nie tonie w kredytach, ale też nie siedzi po uszy w pracy. Przypadkiem używając podczaszkowy przyrząd tylko do powtarzania prostych czynności. Trzeba wymyślać, patrzeć globalnie, mieć wielką wizję. Patrzeć na potrzeby innych ludzi. Jeśli masz wielkie obrazy nowego świata, nie zakopuj ich, walcz o swoje.

Może małymi krokami, może większymi; może sam, ale lepiej z ludźmi. Planuj, testuj, sprawdzaj i broń się. Często trzeba to robić niestety wręcz agresywnie, z głową, jednak dobitnie.

Możesz być najlepszy w tym, co robisz, ale jeśli nie będziesz miał potrzebnego zaplecza – przyszłość widać w ciemnych barwach. Możesz stać przy swoim – i wiedzieć, że masz rację, ale jeśli konkurencja będzie mocniej waliła w publiczność butami swoich argumentów … ludzie niekoniecznie zobaczą Twoją opinię.

Taki właśnie był Edison, natarczywy. I chociaż niekoniecznie polecam jego metody manipulacji, to znajdziecie jej w publikacji. W pewien sposób wygrał on w tej walce, mimo swojej gburowatości i początkowemu oporowi wobec konkretna. I mimo tego, że jego wynalazek to tylko mała bąbelka w porównaniu do Twórczości Tesli.

(…) działania Edisona powodowały powszechny zamęt pośród opinii publicznej, do tego stopnia, iż nawet wielu inżynierów zawodowo zajmujących się elektrotechniką do końca nie wiedziało, że autorem tak powszechnie przyjętego systemu (przesyłu prądu dwufazowego – przypis emocjonalnego) jest Nikola Tesla.

Edison nie skąpił w środkach, żeby ochronić swoją własność. Autorzy książki opisali też w późniejszych rozdziałach jego nagonkę na pierwszych producentów filmowych. Uciekając przed gangami (dosłownie) ścigającymi ich z racji Edisonowskiego patentu na kamerę, przyszli twórcy ukryli się w … hollywood.

Podsumowaniem tego typu walk niech będzie zdanie z pierwszej części książki:

Tak to już jest, że do historii przechodzą zwykle wynalazcy, którzy swoje osiągnięcia potrafili po prostu lepiej sprzedać.

Podsumowując i wracając do naszego geniusza i równie genialnej książki: Warto. Jest to dość obszerne kompedium wiedzy o Wynalazcy, oraz – co najciekawsze – o czasach, w których żył. Dowiemy się nie tylko wiele o nim, ale także o postaciach mu współczesnych, ich relacjach i warunkach życia.

Polecam, i pewnie jeszcze nie raz wrócę do tej pozycji, także na łamach tego bloga.

352x500

admin Opublikowane przez:

4 komentarze

  1. Bookmeacookie
    17 marca, 2016
    Reply

    Tesla był genialny! Jak pierwszy raz o nim czytałam to spodobało mi się, że patrzył na rzeczy inaczej, że potrafił tak jak dziecko naiwnie (naiwnie pozytywnie) się zastanowić, popatrzeć inaczej niż wszyscy i generalnie radośnie uznać, że wszyscy mogą się mylić 🙂

    • 17 marca, 2016
      Reply

      A ten tego, czytałaś „Władcę Piorunów” ? Mega grube (opasłe i mocno ciekawe) tomistko.

      Właśnie mi się wydaje, że mam równie psycho-idealistyczny obraz. Tylko trudno się rozmawia ze standardowymi – ludźmi ślepo chodzącymi przez życie 😉

      • Bookmeacookie
        17 marca, 2016
        Reply

        Oj, nie czytałam.
        Ze ślepochodzącymi się trudno rozmawia, bo ślepo jest łatwiej i mniej refleksyjnie – szybciej i wygodniej. Jak ktoś się chce gapić na życie szeroko otwartymi oczami, to pewnie, że ciekawiej, ale i trudniej – dlatego sobie trzeba do rozmó dobierać mimo wszystko tych trochę zachłannych na życie 🙂

        • 18 marca, 2016
          Reply

          Zjadaczy 😉 No ja na razie książki/blog. Ale marzę tylko o wielkich podróżach, bogactwach i takich tam 😀

Skomentuj Piotr Emocjonalny Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *