Być może powinienem być bardziej skuteczny. Bardziej spójny.
W ogóle to muszę być jakiś, muszę podzielić ten artykuł na dwie części, bo chce opowiedzieć o kłopocie z odpowiedzialnością i o wielkim, nieistniejącym prawie do rozrywki, z którym ludzie mogą mieć problem.
W sensie, sorki, nie ludzie, tylko Polacy. Tytani pracy i poczucia winy.
Dobra jedziemy z koksem. Uważam, że mamy duży problem z poczuciem odpowiedzialności. Większość obywateli nie głosuje na rządzących. Potem całe kohorty psioczą na to, że jest źle, chociaż sami nie wybierali. Denerwujące?
Pójdę jeszcze dalej. Od wielu lat ten postępuje proces zamykania klubów muzycznych – przez wzgląd na kasę, czy być może narzekającą większość sąsiadów, czy może właściwie brak miejsca dla takich przytułków zabawy. Praktycznie wszystkie kluby w których grałem zostały zamknięte. A większa część innych, gdy nadchodzi ten dzień czyli piątek/sobota są przepełnione.
No to jest potrzeba, czy jej nie ma? To dobrze, że są kluby, czy powinni je wszystkie zamknąć, bo sa za głośno?
O co w tym chodzi? Jaki to koszmarny proces społeczny się dzieje? (oprócz oczywiście starzenia się społeczeństwa)
A no wydaje mi się, że jesteśmy dość blisko tematu odpowiedzialności.
Czyli bierzemy na siebie za dużo na codzień. A potem nie chce nam się i zapominamy o innym – moim zdaniem podstawowym prawie.
Prawie do rozrywki.
Jeśli chcielibyśmy chronić swoje twórcze możliwości, potrzebujemy dać sobie prawo do zabawy rozrywki, przyjemności. Nie możemy cisnąć.
Cisnąć możemy jeśli mamy do tego możliwości, i zdrowie.
Ja nigdy nie miałem żbyt dużo tych cech. No i w sumie dobrze, nauczyłem się jak wykorzystywać sytuację, żeby móc utrzymywać się nie wykorzystując ich aż tak. Co sie nastresowałem to moje, ale jednak.
Ze zdrowiem juz coraz lepiej u mnie. Serio. I serio – tylko dlatego, że, oczywiście, się terapeutyzuje i nie biorę leków! Ale także dlatego, że….
Daję sobie coraz więcej przyjemności. Rozrywki. To co lubię, uważam za „pracę” i coraz bardziej chce to robić, coraz bardziej mi się udaje i coraz bardziej mi się chce.
MIałem taka rozmowę ze znajomym, który uczęszczał do mnie na lekcje Djki. Taka bzdura, po huj komuś grać na djce, miksować utwory, to w ogóle bezsens i bezcel. Buduj mosty pajacu. Tak byś od Polaka usłyszał.
A jednak ja stawiam na swoim. Jako dziecko bawimy się, i tylko tak możemy s^ę uczyć i rozwijać. Bólem, ciężką pracą, rozwiniemy się w stronę bycia brutalem lub co gorsza zgorzknialcem.
A ja chcę się cuzcć dobrze. To tez nie tak, że już miałem możliwości, znalazłem je, i tez nie było to łatwe zarobić na siebie. Ale …. Mam tych możliwości więcej, czuję się lepiej nie dlatego, że zapierdalam, tylko dlatego, że coraz bardziej wierze w siebie, coraz lepiej czuję swoją misję, i mam coraz mniej „złudzeń” w sensie życia w iluzjach.
Złudzenia też często kojarzą sIę z tym, ze nie możesz się bawić, życie dorosłe to koszmar, no i chuj no i cześć, sorry, umieraj.
No nie, to jest właśnie to ciężkie złudzenie. Nic nie musisz.
Ale warto żebyś dał sobie przyzwolenie i prawo do zabawy.
Pozwól się swojemu dziecku wyszaleć. Wtedy i będziesz miał więcej sił. Dopiero jak się zmęczysz i wybawisz to się wyśpisz, dopiero wtedy gdy jestem rozluźniony pojawiają się możlwiości bo wcześniej w organizmie blokują mi przepływ ciężkie emocje.
I to nie metaforycznie tylko wręcz fizjologicznie. Napięcia w mięśniach, stres, za duża odpowiedzialność, pretensje = spina. Przekonania, i emocje powodują napięcia a one z kolei blokują przepływ informacji w ciele. F i z j o l o g i c z n i e.
Więc jak? To może jednak warto dać sobie możliwość? A może wręcz nawet przeznaczyć tak ja na szkoleniu z odpowiedzialności – zapisać sobie termin pół godzinny dziennie tańca? To twój obowiązek (z przymrużeniem oka).
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz