Świeżość. Tak można krótko opisać uczucie, które dostajemy od przyrody. Rano, na wiosnę rzeczywistość nas pobudza. Dodaje energii i włącza gdzieś ukrywany pstryczek, kontrolujący uśmiech 🙂
Chciałbyś lepiej odczuwać Siebie i zieleń? Być spokojniejszy, szczęśliwszy, może bardziej przyjazny? Zacznij dodawać do swojego życia rytuały.
Nie jest to tak ezoteryczne, jak może zabrzmieć. Już podaję przykłady.
A tymczasem – skąd ten artykuł? W newsletterze Michała Pasterskiego przeczytałem kilka dni temu coś takiego:
Co warto zrobić na wiosnę?
Wieczorne i poranne rytuały.
Nie ma nic gorszego niż wstawanie w pośpiechu i pędzenie z samego rana. To wpływa na jakość całego Twojego dnia. Podobnie jak to, co robisz wieczorem może mieć wpływ na jakość Twojego snu. Dlatego pomyśl o tym, co możesz zrobić, by dodać sobie energii z rana i zapewnić dobry sen wieczorem.
To też w pewien sposób nawyk, ale trochę inny. Nawyk, dla zdrowia, dla organizmu i dla spokoju. Dlaczego to takie dla mnie ważne?
Ponieważ takie rytuały bardzo pomagają. Uspokoić swoje nerwy, dotrzeć do wnętrza. Do szczęścia, które stamtąd wychodzi. Mniej przejmować się wszystkimi życiowymi „pierdołami” – bardziej wrócić do przyrody, która na prawdę się do nas uśmiecha. Do naszego naturalnego stanu.
Po pierwsze – Po Co?
Chciałem się podzielić swoimi, mniej lub bardziej konkretnymi przykładami. Rzadko można usłyszeć to, co ktoś robi dokładnie – aby poczuć się lepiej. Tylko, po co Tobie jakiś rytuał?
Zacznę od podświadomości i umysłu. Często nie umiemy przerwać niektórych procesów w nas zachodzących – myślenia, odczuwania strachu, czy zdenerwowania. Rytuał – zwłaszcza medytacyjny – odkleja nas od „problemów rzeczywistości”, od wchodzenia zbyt głęboko w myślenie.
Z resztą – czy nigdy nie miałeś tak, że nawet z automatu wyłączał Ci się umysł? Przy piciu herbaty, wyjściu z domu, bieganiu, ćwiczeniach, czy graniu na telefonie? To też swoiste nawyki odłączające – rytuały.

Więc co to jest?
Rytuał to bramka. Tak go definiuję – bo przechodząc przez niego wyłączamy na jakiś czas umysł. Jeśli się to dobrze zrobi, uspokaja się cały organizm, nie tylko psychicznie.
Mówiąc językiem emocji – zmniejszamy nasze uczuciowe „przywiązania”. Do Ego, do „ważnych rzeczy i spraw”. Zmniejszamy złą samolubność, a wydobywamy dobrą. Nakładamy na siebie pewne zobowiązanie – ale takie, które pomaga naszej „duszy” i naszemu ciału osiągnąć spokój.
Owszem, z rytuałami można popaść w psychozę – na przykład codziennie przyklękając na jedno kolano dwa razy, lub robiąc znak krzyża dziewięć razy przed wyjściem. Ale możemy też spytać – po co ktoś to robi?
Ano dlatego, że rytuały dają dużo uczucia bezpieczeństwa. W końcu uwierzyliśmy w coś, robimy coś – bo Bogu się to spodoba, bo mamy taki nawyk, bo to jest święte.
Ale ja wolałbym zaproponować coś innego. Wykonujmy coś z wewnętrznej potrzeby zdrowia, z chęci dążenia do szczęścia, i oddania czci światu. W podziękowaniu.
Poza tym, jeśli postanowisz coś tylko dla Siebie – dodaje Ci to (lub może dodać) pewności Siebie.
Uwierz mi – wcale nie jest tak łatwo wychodzić codziennie rano na spacer. Bez względu na porę pobudki, czy wyjścia do pracy. Wychodzić i mówić sobie, że „jestem swoim przyjacielem”. A o takim postanowieniu przeczytasz u Pawlikowskiej
Przykłady
Ja na przykład odczuwam potrzebę dotknięcia drzewa, zieleni lub przyrody. Taki jest jeden z moich rytuałów uspokajających – często gdy wychodzę rano z mieszkania schylam się, aby dotknąć zieleni.
Takie pokazanie szacunku przyrodzie, która daje nam życie. Przynajmniej jej resztkom w mieście. Ale pomaga! Nie robię tego niestety, gdyż to „świadomie postanowiłem” – mam po prostu taką potrzebę.
Świadomie próbuję zrozumieć, czemu aż tak się tego boję. Przez to, jak zareagują ludzie? Widzisz, okazuje się, że w ogóle nie zwracają uwagi na Twoje „dziwne” zachowanie.
Zwykle nawet jeśli kłaniasz się trawie, klęcząc na niej – ludzie przejda obojętnie. W najgorszym przypadku ktoś podszedł do mnie i zapytał „czy coś mi się nie stało”, lub zapytał „czy to święte drzewo”? I wyszła z tego ciekawa rozmowa. Raz.
O kolejnym z rytuałów już kiedyś pisałem, było to też związane z resztkami przyrody nas otaczającymi.
Dotknięcie przyrody to jedna z wersji rytuału zatrzymania. Najbardziej pomaga tutaj medytacja na środku ulicy – zatrzymanie się zupełne, bez powodu, po prostu, żeby się wyłączyć. Lub – na świadomość i ego – bardzo dobre może okazać się oddanie pokłonu, uderzenie w coś czołem.
Co ciekawe – robimy to czasami z automatu, gdy coś wydaje nam się totalnie głupie (uderzenie ręką w czoło). Chyba dlatego, żeby samemu wytrzymać tak ostrą ocenę drugiej osoby.
Czy spacer wystarczy?
Na spacery Pawlikowskiej chodziłem przez kilka miesięcy. I ten rytua ł poleciłbym na początek. Może być trudny do wykonania, ale nawet jeśli wyjdziesz na minutę (mały kroczek) – to będzie to niesamowite przeżycie.
Zwłaszcza jeśli dołączysz do tego tylko chwilę z przyrodą, może Cię to mocno odświeżyć. Ja po wielu spacerach z zielenią zdążyłem nawet uwierzyć, że jestem swoim przyjacielem 🙂 O wiele zmniejszyła mi się ilość wątpliwości pojawiających w głowie. Zwiększył natomiast spokój i pewność siebie.
A na noc?
Nocne rytuały w następnym artykuliku 🙂
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz