„Maja” a rzeczywistość

Jesteś tutaj naprawdę… Czy śpisz?

Nie wydawało Ci się czasami, że rzeczywistość jest nie do końca… rzeczywista? Takie momenty, że staje się trochę mniej realna, odrealnia się? Że prawie Cię tu nie ma, że sam nie wiesz do końca co tu robisz, nie tyle nawet nie wiesz… po prostu zupełnie inaczej czujesz? Czasem prawie w ogóle.
Dla mnie to wręcz norma. W sensie, bardzo dobrze to rozumiem i musiałem długo posiedzieć, poczytać, po-medytować nad tym, żeby sobie uświadomić swoją drogę, przekonania… wizję rzeczywistości. Dzisiejszą opowiastkę zacznę więc od poczucia, z pytaniem czy to wszystko przypadkiem nie jest… złudzeniem.

Maja – to właśnie hinduska (powiedzmy) nazwa na otaczającą nas rzeczywistość. Znaczy to w przybliżeniu: złudzenie, sen. Czyżbyśmy zatem śnili całe życie? Są takie teorie, przedstawiane trochę w matriksie, ale jak to już gdzieś napisałem: fantastyka zawsze ma swoje głębokie źródło w rzeczywistości, jest jakimś odwzorowaniem tego, co nas otacza.

Pozwolisz, że jak zwykle podzielę się swoim poglądem, doświadczeniem. Z naukowego punktu widzenia rzeczywistość, w której uczestniczymy, powiedzmy: obiektywna wygląda zupełnie inaczej niż ją odbieramy. Albo inaczej: zupełnie nie wygląda! Żeby coś w ogóle mogło wyglądać, potrzebny jest obserwator i przedmiot. Dualizm całego świata 😉 Nasz odbiór, samo zjawisko tego, że coś odbieramy jest ważniejsze (dla mnie osobiście) niż to, co odbieramy. W sensie, to jasne – wiedząc to, staram się docenić rzeczywistość, obserwować, a nie myśleć i siedzieć w głowie.

No właśnie, siedzieć w głowie. To moim zdaniem jest główne złudzenie ludzi. Nie odbierają „na co dzień” rzeczywistości, szary dzień jest nudny i trochę męczący. Więc CI, którzy chcą, wręcz muszą, bo jeszcze nie zniszczyli całkiem swojej wrażliwości uciekają. Uciekają gdzieś (wyjazdy i podróże), w myśli (zamykam się w domu) lub w zachowania (mniej lub bardziej destrukcyjne) byleby tylko… no własnie. Co?

Poczuć. Byleby kiedyś w końcu poczuć, że żyję. Że jestem, tutaj, że nawet jeśli śnię, to jest to przyjemny sen. Że nie jestem wiecznie zamknięty w głowie. Po to te wszystkie rzeczy, żeby poczuć, doświadczyć, w końcu coś przeżyć, a nie myśleć i wierzyć w myśli, być właśnie tam chamsko i twardo, tylko odczuć świat.

Po dłuższym zagłębianiu się w siebie, lub jak kto woli w medytację,gdy przejmuje Cię pustka … rzeczywistość – nawet ta dotykalna, wielka, górska zdaje się być abstrakcyjna, zdaje się być coraz głębszym snem. Transem, ale nie złym. Pięknym, a nie męczącym… tak jak, nazwałem to, siedzeniem w głowie.

Takie uczucia też mogą pojawić się w trakcie większej eskapady w góry. Tam przejmuje Cię natura. W tantrycznym seksie. Ale także i na codziennie, są takie medytacje. Zatrzymanie się.

Co ciekawe, także wielu wiernych w zwykłym kościele coś takiego przeżywa. Więc… metafizyka jest na wyciągnięcie ręki.

To po co te twarde naukowe fakty? Gdzie ta szorstka materialna rzeczywistość? Jeśli serio zagłębić się w naukę, ale mając za pomoc trochę książek OSHO i doświadczeń, że przecież intuicja działa, a przypadek to zwykłe działanie rzeczywistości, żeby Ci pomóc w tym o czym myślisz….

Myślę, taką mam teorię, że w dzisiejszej technice już powoli bardzo zbliżamy się do spełnienia potrzeby, potrzeby … wiedzy. Odczuwania samego siebie. Inaczej wszyscy będą zgubieni ;p a nawet nie tyle zgubieni co pogubieni w Sobie. No bo po co IPod, jak słuchający cały czas o czymś myśli?

Będę jeszcze o tym pisał, to taki mały wstęp 😉

Polecam

Peter Russel – Primacy of consciousness

http://www.youtube.com/watch?v=-d4ugppcRUE

– książki Osho

admin Opublikowane przez:

2 komentarze

  1. 11 maja, 2013
    Reply

    "intuicja działa, a przypadek to zwykłe działanie rzeczywistości" – super!

  2. 11 maja, 2013
    Reply

    Dziękuję 😉

    Co do intuicji i wypisywania źródeł polecam także Metodę Silvy

    A co do działania rzeczywistości – Transerfing Rzeczywistości

Skomentuj Piotr Enhap Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *