Wkurzają Cię fani piłki nożnej? Albo, co gorsza – sam chcesz przestać być jednym z nich, ale trudno wyjść z grupy?
Przedstawię Ci krótką koncepcję, na którą niedawno wpadłem. Nie jest ona do końca rozwiązaniem problemu, ale da Ci pewne pojęcie o sytuacji, narzędzia, źródła i inspirację.
Czemu chcesz od tego uciec, od tych bardzo przyjemnych uczuć w grupie? Czy nie sprawia Ci to przyjemności, siedzenie ze znajomymi przy telewizorze, lub w knajpie w dymie przy piątym piwie? Przecież to tak radośnie standardowe?
Niektórzy jednak uciekają od standardów, ja przynajmniej zwykle miałem do czegoś takiego wstręt. Był to oczywiście przejaw buntu i poszukiwanie nowości.
Dalej to robię, jednak na inny sposób. Teraz akceptuję standardy, gdyż dla wielu jest to środek spełniający potrzeby. Takie przesiadywanie i kibicowanie daje dużo pozytywnych emocji – które to wypełniają potrzebę wspólnoty. Bycia razem, nie oddzielenia (ego).
Kopiowanie zachowań, krzyczenie tego samego, czy wspólny taniec jest jak najbardziej ok. Jednak problem pojawia się, gdy całościowo się z czymś identyfikujemy.
Przyporządkowanie do dowolnej grupy,czegoś większego od nas, jest niewolnictwem.
Podobnym niewolnictwem jak system przekonań, praktycznie każdy – jeśli całkowicie w niego wierzysz. Nie jest on wyborem i nie daje Ci wolności. Takiej, jakiej potrzebujesz.
To oczywiście dłuższa kwestia, jednak najważniejszym przesłaniem niech będzie teraz: nie musisz przyporządkowywać się do grupy aby poczuć podobne emocje.
Stać w rządku z innymi, którzy podobnie krzyczą, czyli mechanicznie odczuwać poczucie przynależności, pić na siłę piwo, aby się przypodobać.
Lepszym jest poczucie przynależności do całego świata. Po to jest także medytacja, aby znaleźć ugruntowanie w sobie a nie w w strukturach „społecznych” które koniec końców są „tylko” wyobrażeniami (lub i bytami energetycznymi, w każdym razie uzależnionymi od nas na tyle, że bez ludzi nie istnieją. Musi je ktoś sobie wyobrazić, stworzyć, albo oddać energię emocji)
Jeśli natomiast znajdziesz w sobie potrzebę akceptacji – to zapytaj się Siebie – ile osób ma Cię zaakceptować i jak mają to zrobić, żebyś poczuł się szczęśliwy. A może jest to jedna osoba – matka? Albo jeszcze lepiej – może to Tylko ty w końcu zacznij się lubić i akceptować? Od tak, po prostu, bez innych.
Być może dlatego zawsze uciekałem od kibicowania i szukałem czegoś nowego -> chciałem być inny, ale zaakceptowany, być Sobą – lubianym.
Jednak w przeżyciu wewnętrznym, przebywaniu z naturą a nie systemem to uczucie jest bardziej delikatne, lekkie, ale także bardziej pełne, zdrowe. Żywe.
Nie męczy -> odświeża. Mówię tutaj tylko na podstawie własnych doświadczeń.
Jednak widzę, że wiele ludzi usilnie potrzebuje natury. Chce wyjechać z miasta, posiedzieć na łonie przyrody.
I to także jest trochę fałszywe, gdyż w mieście jest dużo zieleni. Docieniaj ją, pobądź chwilę w parku – sam na sam z przyrodą. A nie z „drużyną”, mechaniczną jak w wojsku. Wytrenowaną i zewnętrzną, wymyśloną.
Natura jednak jest dla mnie bardziej wewnątrz. Jest odświeżająca, daje pełnię, na dłużej. I masz do niej dostęp zawsze – ona zawsze Cię wspiera, dosłownie, wyraźnie, niezaprzeczalnie – fizycznie.
Metafizyka to twoje odczucia, więc wejdź w nie i zapytaj – czy chcesz być wspólnotą z całym światem, czy z „grupą”? Oderwij się od złudzeń i powróć do rzeczywistości.
źródła:
OSHO – Wolność. Odwaga bycia Sobą.
Mike Robbins – Bądź Sobą
i wiele innych
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz