Życie to walka z nałogami

Pytanie tylko jak bardzo coś ćpasz. I czy wychodzi Ci to na dobre

Pierwszym nałogiem z jakim się skonfrontowałem wcale nie był alkohol. To dopiero nadeszło o wiele później.

O wiele głębiej i mocniej siedziała we mnie … choroba. Zwykła – jakby to powiedzieć – choroba. Jednak nie była czymś dla mnie normalnym. Był to jak gdyby nałóg, przekleństwo, od którego musiałem się oderwać.

A dzięki pewnym obserwacjom, o których będzie jeszcze mowa, dotarłem do tego iż…

To nie leki i lekarze mogą coś zmienić.

Podobnie z wódką. Stanąłem z nią „do walki” trochę później. Albo inaczej, nigdy z nią nie walczyłem, bo przedmioty zawsze wygrywają siłą swojej bezwładności.

Więc o co tutaj chodzi? Wiele razy o tym pisałem, wspomnę tylko pokrótce, że wielka zmiana odbyła się głównie w mojej… podświadomości. Gdzie dopłynął, poprzez słowa książki, dziwny dla zwykłego człowieka wniosek.

Wniosek, po którym zacząłem patrzeć na sklepy monopolowe, jako sklepy z trutkami dla szczurów. W różnych barwach, odcieniach i smakach.

Szczurami są ludzie, trucizną alkohol (i nie tylko). Książką były „Rozmowy z Bogiem„, a zmieniło mi się przekonanie o piciu. „Nie jesteśmy przystosowani do picia alkoholu”. A już na pewno w niczym on nam nie pomaga.

Idąc dalej, ciągnąć można wyliczankę nałogów w nieskończoność. Od krzyku, poprzez granie na komputerze, do oddychania włącznie. Czy ze wszystkich się „wyleczymy”? No cóż, podobno zawsze można umrzeć. Albo zostać buddą, chociaż i oświecony oddycha. Czyli jest uzależniony!

Bardziej, jeśli mamy szukać już wiekopomnego przesłania chodzi mi tutaj o dalekosiężne skutki. Skutki picia wódki… też. Ogólnie, o czynności nawykowe, prawie nałogowe. Czy wspomniane granie jest Twoją pasją, z której możesz się utrzymać? A jeśli tak, to czy będziesz jeszcze zdrowy, siedząc na komputerze, tak, żeby dożyć więcej niż trzydziestki?

Pomyślmy tylko nad swoim nawykiem, nałogiem. Wiem, rozwiązanie często może być poza naszym… logicznym zasięgiem. Ale na pewno istnieje.

Tak jak u mnie – wyszedłem z wsysania leków na kilogramy, z palenia, z przepijania smutków. Czy wyszedłem ze smutków? To tak, jakby uciąć swoją stopę chyba, bo każdy ma mnóstwo emocji.

I tu docieramy do jeszcze głębszego sedna – oprócz skutków naszych nawykowych nałogów. Do powodów. Chciało Ci się kiedyś na prawdę wrzeszczeć? Ze złości? A może ze szczęścia? Pewnie łączysz już wątki…

czekaj-lacze-watki

Tak, tak, im mocniejszy i często gorszy nawyk, tym silniejsza emocja pod nim. No cóż, o tym cały blogasek 😉

Co z nią zrobić? No właśnie, poczekać.

Zaobserwować, połączyć wspomniane wątki. Zachowanie i emocję. A później szukać odpowiedzi razem z kimś bardziej doświadczonym, psycholog/coach/znajomy albo i nawet książka. I tak, Ty sam, z pomocą wszechświata – jesteś w stanie zmienić wszystko.

Wracając co moich super-przeżyć. Co jeszcze mogę powiedzieć o nawykach? Jednym z głębszych, być może ostatnich, które gdzieś u mnie się kryją to… nawykowe oddawanie odpowiedzialności. Częsta przypadłość, jeśli w życiu brakowało Ci wsparcia.

Szukania przyczyn w miejscach, gdzie jej na pewno nie ma, w miejscach, na które nie masz wpływu. To też drastyczny nałóg, nasze, powiedzmy, narzekanie. Bo o ile, na diety wpływ mamy, o tyle na nasze rodziny, czy rządy oddziaływanie jest znikome.

Z wieloma rzeczami muszę sobie jeszcze poradzić, jeśli chcę dotrzeć do punktu B. Punktu, w którym podróże nie są czymś dla mnie abstrakcyjnym, w którym śliczne dziewczyny nie są miazmatem ogra, a ludzie dookoła wirtualnymi służącymi jego podopiecznych, orków.

Życie to walka z nałogami

Masz coś do powiedzenia, nałogowcu 😉 ?

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.