Myślę, że wszyscy jesteśmy uzależnieni. Od czego znowu, zacznie ktoś krzyczeć? Panie Emocjonalny, alkohol, papierosy i co jeszcze?
Cóż. Opinie. Ocenianie. Od oceny. I od fałszywości, która się pod tym kryje. Bo przecież nie mówimy, że to po prostu nasze uczucia, prawda?
W każdej rozmowie z inną osobą zjadamy czyjeś opinie oraz oraz oceny… Ale tylko logicznie. Pod spodem wymieniamy się głównie odczuciami, które powodują określone zachowania.
Nie wielu z nas ma ochotę, czas i możliwości szukać u źródeł, czy przeszukiwać badania naukowe. Dopytywać wystarczającej ilości osób, żeby skontaktować jedną prostą rzecz.
Że nie ma obiektywizmu. Opieramy się na … odczuciach!
Przy szerszym badaniu opinii, zawsze znajdzie się tyle rożnych, że mocno przesadzoną będzie obiektywna opinia wskazująca na jedno prawdziwe rozwiązanie.
Czy w kwestii gustu, oceny danego wydarzenia … lub nawet przydatności danego narzędzia. Możemy uogólniać, ale tu nie o to chodzi.
Chodzi o to, czy coś nam się przyda. Czy z czymś MY TEŻ! będziemy się dobrze czuli.
Takie proste, a jednak. Wszyscy oceniają. Opiniują, wyrażają swoje zdanie, podparte lub nie logicznymi powodami. Lub błędami poznawczymi.
A my, tak jak mówiłem opieramy się na nich – i dobrze! Jeśli później sami to sprawdzimy na sobie.
Jak wyjść z tego nałogu?
- Uświadomić sobie, że nasze opinie i oczekiwanie będą zawsze inne niż rzeczywistość. Bo to będzie nasza rzeczywistość, nie kogoś innego.
- Sprawdzaj, oceniaj – owszem, ale wyciągaj swoje wnioski. Masz swoją opinię i swoje odczucie, tego nikt Ci nie odbierze. Ale niekoniecznie musisz wpychać je wszystkim na siłę, ratując świat.
- Bo nie musisz go ratować. Owszem, to może być wniosek – nigdy więcej. Gorzej, jeśli chcesz każdemu z kim porozmawiasz na dany temat opowiedzieć przestrogę. To może się nie udać. I…
- Czasami lepiej zachować odczucia dla siebie. Nie zawsze, bo często potrzebne są i negatywne opinie. Ale warto rozróżniać kiedy i dla czego. Czy ja się na tym znam? Czy wiem jaki może być efekt? Nigdy tego nie wiadomo.
- Natomiast wiadomo, że jeśli chcemy komuś przekazać daną opinię, to warto też powiedzieć, że to MY się z czymś źle poczuliśmy, albo że zobaczyliśmy takie badanie.
Tak i nie?
Niestety. Nigdy nie wiadomo czy jesteś optymalną wyrocznią dla drugiej osoby. Intencja pomocy jest tutaj ważniejsza, ale ile to już razy mi ktoś „pomagał”, a potem mocno zabolało.
Podobnie jest w druga stronę moi milusińscy. Czy druga osoba jest dla Ciebie super zbawicielem? Musisz wierzyć jej odczuciom i opinii? Czasem boli, ale czy to znaczy, że nie mogę spróbować?
Czy Twój bliski, ojciec, matka, przyjaciel, dziewczyna, znajomy nie mówi przypadkiem prosto z głębokiego strachu? Takiego, którym chętnie Cię zarazi, bo nie chce, żeby świat był ładny.
Owszem, twój rozmówca może mieć coś ważnego do powiedzenia. I owszem. Ale na pewno nie mówi wszystkiego, zwłaszcza tego, co Ciebie może super zainteresować. Bo … nigdy nie rozróżnimy co jest dla kogoś najlepsze. Chociaż niektórzy próbują 😉
Podsumowując
Myślę, że każdy musi sobie wyrobić zdanie sam. Trzeba brać pod uwagę przeżycia i wnioski innych. Ale nie uzależniać się od nich.
Bo każda opinia jest mocno podkręcona emocjami.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz