Wstęp do otwartej komunikacji – Szczerość

Dostałem ostatnio krótką wiadomość, która zmotywowała mnie do napisania więcej o komunikacji międzyludzkiej. Brzmi ona tak:

Przestałam się niedawno przyjaźnić z kimś, kogo uważałam za najbliższą mi osobę, bo okazało się, że od dłuższego czasu miał mi za złe, że mówię wprost, co myślę o tym, co robi i rzucam kąśliwe uwagi o Jego znajomych. Nie zrób mi tego samego. Jak Ci się nie spodoba coś, co powiem, zareaguj natychmiast, a nie duś w sobie i wybuchaj po czasie. Bo po czasie, to zazwyczaj znaczy za późno.

Szczerość i mówienie wprost ludziom, tego co się myśli to potężna technika. Ale tylko technika. Najpierw warto nie tyle zmienić swoje myślenie, co zapytać się: czy chcę się dobrze komunikować? Co to dla mnie znaczy, przecież i tak nigdy wszystkiego nie powiem? Czy jestem gotowy/a na to, żeby mówić otwarcie o sprawach najważniejszych? Czy jestem w stanie odróżnić opinie od emocji, oraz przedstawić je w zdrowy (nie koniecznie potulny) sposób?

Co też dość ważne: mówić o swoich emocjach/odczuciach, a nie generalizować. Nie narzucać opinii, nie „wpieprzać” się komuś w życie, nie stosować chamstwa – nie mylić bluzgania i wyżywania się ze szczerością. Nie mylić opinii z emocją, którą ktoś w nas wywołał. Jeśli ktoś przedstawił inną opinię – nie obraził Cię. Ale jeśli ktoś generalizuje, i mówi: „to Ty jesteś kretynką, bo tak uważasz” lub „bo tak zrobiłaś” to warto uciąć taką emocjonalną paplaninę przedstawionymi poniżej technikami.

To nie musi być miłe, przyjemne, pasywne. Nie, każdy z nas może mieć w sobie dużo energii, która czasem wybucha pod wpływem impulsu. To nie jest super ok, ale o tym później. Agresja słowna natomiast, wracając do owych wybuchów, to często wynik nie tylko dużej ilości energii, co jej destrukcyjnego ukierunkowania.

Powiedzmy – złości na drugą osobę. Nie mówimy jej: „jestem cholernie zły na Ciebie, bo się tak zachowałeś”, tylko „ty debilu, nienawidzę Cię”. Albo jeszcze częściej, znając „bariery” narzucone nam przez doświadczenie nie okazujemy zbytnio złości, tłumimy ją. A później wybucha i tak, co można było przeczytać w wiadomości mojej znajomej.

Jak więc wyrazić niezgodę, w sposób otwarty, szczery, i jeszcze dodatkowo nie agresywny?

Po pierwsze, to, że mi się coś nie podoba to moja sprawa. Moje emocje, fizyczne odczucia są w moim organizmie.

Po drugie moja opinia to także moja sprawa. Zdanie na jakikolwiek temat, jakakolwiek myśl, to przekonanie. To, jak mocno w nie wierzymy, jak silnie reagujemy na złamanie naszej wiary – to także tylko my.

I w drugą stronę. Opinie możemy sobie przedstawiać – mówiąc. Odczucia także, do tego pokazywać – mową ciała. Natomiast gdy chcemy na kogoś usilnie wpłynąć, możemy sprawić, że poczuje się źle. Nawet jeśli mocno w coś wierzymy, tym bardziej w obiektywną rzeczywistość (przykład poniżej) – druga osoba jest zupełnie kimś innym. Nie wiem czy pomoc na siłę jest dobra.

Programowanie ludzi właśnie na tym polega, na przekazywaniu wzorców, czasem na siłę. Dotyczy się to nie tylko dzieci. O ile dzieciaki są od nas zależne i muszą sprostać wymaganiom (czyli skopiować wzorce, nawet jeśli ich nie lubią) aby przeżyć, o tyle dorośli już nie. I po to te wszystkie techniki, aby odzyskać wewnętrzną Moc.

Przytoczę fragment jednej z moich ulubionych książek (Emocjonalnie niedostępni)

„Zacznij od imienia drugiej osoby, a potem powiedz „czuję” i nazwij emocję, o którą ci chodzi. Pamiętaj, że słowo „czuję” nie ma być substytutem „myślę”, ale powinno poprzedzać nazwę autentycznej emocji.

„Jim, czuję wściekłość, kiedy…”.

Teraz nazwij zachowanie, które cię razi.

„Jim, czuję wściekłość, kiedy nie słuchasz, co do ciebie mówię, wtedy gdy telewizor jest włączony”.

Idealnie byłoby, gdyby odpowiedź Jima brzmiała: „Rhonda, słyszę, że mówisz, iż czujesz wściekłość, kiedy nie słucham, co do mnie mówisz, wtedy gdy telewizor jest włączony”.

Odpowiedziałabyś na to:

„Tak, to prawda. Czuję, że mnie lekceważysz. Czy o to ci właśnie chodzi?”.

Jim mógłby wtedy powiedzieć: „Oczywiście, że nie. Mam pomysł -może przeznaczymy codziennie trochę czasu na rozmowę, tak żeby nic nam wtedy nie przeszkadzało?”.

Ty odpowiedziałabyś: „Dziękuję. Myślę, że to świetne rozwiązanie”.

Możesz mi wierzyć lub nie, ale jeśli ty i twój partner jesteście ze sobą emocjonalnie związani i macie za sobą wystarczająco wiele ćwiczeń – tak oto jak potoczy się wasza rozmowa.”

 

Na koniec opiszę własną historię zastosowania techniki: „dziękuję, czuję się tak, uważam w ten sposób”

Cięższymi przypadkami są przekonania: „muszę Ci pomóc”, „martwię się o Ciebie” wynikające z przekonań głębszych. Czasem nie świadomych, a czasem nawet potwierdzanych przez samego głosiciela.

„Jest obiektywna rzeczywistość, i w tej obiektywnej rzeczywistości muszę zmieniać świat narzucając swoją wolę innym ludziom”

Tak, takie przekonanie usłyszałem od mojego dobrego znajomego. Będąc już bardzo zdenerwowanym, po tym jak narzucał mi agresywnie swoje poglądy, zastosowałem kilka prostych technik komunikacji, mówiąc:

„Ok, rozumiem, to Twój pogląd. Wiedz, że czuję się z tym źle, że chcesz mi coś narzucić. Nie przyjmuję tego, mam inną opinię, i nie narzucę Ci swoich racji. Żyj, i pozwól mi funkcjonować w swojej rzeczywistości, z tym co robię, nawet jeśli jest to sprzeczne z Twoją obiektywną rzeczywistością. Nawet jeśli uważasz, że już się za bardzo od niej oddaliłem, czy że biorę to za bardzo poważnie.”

„Enhap, nie rozumiesz, to nie jest moje przekonanie, to obiektywna rzeczywistość…”

i tak dalej. po kilku takich cięższych rozmowach, rozedrgany wracałem. Nie umiem jeszcze idealnie się komunikować (ideał nie istnieje?) ale staram się, mówię co czuję i stawiam silne granice. Jeśli ktoś je przekracza, czeka go szybkie pożegnanie. Niestety nie jestem na tyle wytrzymały, żeby to znosić. Miałem silną ochotę go pobić (przez jakieś swoje traumy), a jeśli ktoś doprowadza mnie do takiego stanu – to dobrze! Zmienię się, ulepszę, jesteśmy u sedna.

Co nie znaczy, że dalej jest moim „dobrym znajomym”. Podziękowałem i nigdy mu nie zaufam, jest dla mnie dokładnie przykładem wizji najgorszego człowieka – rozwiniętego, inteligentnego i bardzo destrukcyjnego potworka. Brakuje mu tylko broni i amunicji, aby zabijać w imię „obiektywnej rzeczywistości”.

Ludzie – trochę humoru i dystansu do swoich myśli!

I ostatnie pytanie wprowadzające do kolejnych rozważań: czy naprawdę jestem przekonany co do swojej racji?

Wstęp do otwartej komunikacji
Collins Bryn – Emocjonalna niedostępność (str. 180)
Turchet Philippe – Siła nieświadomego uwodzenia (pokazywanie uczuć)
admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.