To trudne? Nie wierzę Ci

Uwielbiam wymyślać nowe rzeczy, testować pomysły, tworzyć. Często jednak ze strony innych słyszałem teksty „to niemożliwe”, „dziwny jesteś”, tego się „nie da zrobić”. Mocne?

Najgorsze jednak było … moje samopoczucie. Nie musiało być drugiej osoby, żeby podkopać swój pomysł i możliwość jego realizacji. Zwyczajna, własna wątpliwość „to trudne” jest już wystarczająco deprymująca.

Jak sobie z tym poradzić i odzyskać trochę wewnętrznego wigoru? Bawiącego się ze światem dziecka, które rozumie strach innych. I które nie musi słuchać swoich własnych „zabezpieczających” wątpliwości.

To trudne 😉

A tak serio, mam na to kilka sposobów. Same w sobie mogą wydać się dziwne, ale zanim do nich dotrzemy chwila wstępu. Zacznijmy drążyć sedno problemu.

Po pierwsze, to Ty – albo raczej część Ciebie, wcześniej wspomniany wewnętrzny głosik tak właśnie uważa. Broni nas przed negatywnymi konsekwencjami nowych pomysłów, niestety taka blokada często powoduje nieprzewidywalnie złe skutki.

Smutek, rozdrażnienie czy nawet nerwica i depresja, to nie tylko konsekwencje złej diety, czy histerycznych znajomych tudzież rodzinki. To bardziej to, że silniej uwierzyliśmy ich schizom niż swojej kreatywności i zaufaniu do świata.

Czyli de facto nasza wrażliwość czy frustracja jest kupiona. Gdzieś coś silnie próbuje nas ograniczyć – niby wewnętrznie, ale jest to wchłonięta blokada. Podobnie jest w przypadku zdenerwowania, czy lęku, przyczyna – tak jak kreatywność – pochodzi z naszej dziecięcej osobowości. Z młodocianego, bezwarunkowego zaufania.

Bierzemy na Siebie trochę zbyt dużo. Zwłaszcza odpowiedzialności za efekty, owszem – to my kierujemy naszym życiem. W dużej mierze, ale siłą woli nie zmienimy wszystkich warunków zewnętrznych. Nie musimy się całkowicie poddawać i leżeć, ale często…

Warto przenieść to zdenerwowanie za brak efektów, oddać lęk przed tym, że nam się nie uda. Odpuścić „nadmierną odpowiedzialność” gdzieś indziej.

Jak to się robi? Jako pierwsze ćwiczenie podam jedną z głównych metod, które poznałem w książce „The Charisma Myth”. Ćwiczenie jak i informacje, możesz znaleźć tutaj. W skrócie:

  • Usiądź wygodnie, zrelaksuj się. Pomyśl o zewnętrznej sile, której chcesz przekazać swoje zmartwienia, o wszechświecie, o Bogu lub innym
  • Weź kilka głębokich oddechów
  • Przy wdechu wyobrażaj sobie czyste, świeże powietrze wchodzące przez Twoją głowę. Przy wydechu niech przechodzi przez Ciebie wypłukując i oczyszczając ze zmartwień
  • Wyobraź sobie cały ciężar swoich zmartwień. Gdzie jest? Jaki jest duży? Weź go całego, nawet jeśli jest olbrzymi, zdejmij go ze swoich barków (lub innej części ciała) i oddaj go. Przenieś go w ręcej tej wszechmocnej siły, oddaj go światu, pozbywaj się tego, co Ci niepotrzebne.

Wszystko jest ok, świat, lub Bóg od teraz zajmie się Twoim problemem.

Czy warto w to uwierzyć? Po pierwsze, to dość mocne ćwiczenie NLP nie jest wymyśloną bzdurą, pomaga nawet w chwilowej relaksacji. Po drugie, warto mieć lepszy kontakt ze Sobą, swoimi zmartwieniami i rzeczywiście oddać to, z czym „nie umiemy sobie poradzić” światu. Przecież nie możemy zmienić wszystkiego, co nie?

Drugie ćwiczenie: dopuść w głowie najgorsze scenariusze. Lub, bardziej, moje ulubione – dopuść i wręcz wymyślaj scenariusze – najgłupsze. To bardzo miłe ćwiczenie, w porównaniu do wymyślania największego syfu, który może się ziścić. Owszem, tamto też może pomóc, ale lepiej jest jednak chociaż na chwilę złapać dystans.

Pośmiej się z tego chwile. Może nawet powiedz swojemu głosikowi – ok, jak się nie uda, to wyskoczę przez okno – na główkę. Zabiję szefa młotkiem, i opluję jego grób. Najwyżej produkt kupi jedna starsza babcia i zastosuje do zaspokojenia swojego wnuczka i swoich fantazji.

Obżydliwe? Zabawne? Mogę wymyślać bez końca. Ale – nie dość, że zamiast blokować – uruchamiam kreatywność. To jeszcze nie mam już aż takiego ciśnienia. Nic nie musi być idealnie, i na pewno nie wyjdzie dokładnie tak, jak sobie to wyobrażasz. To wyobraźnia, a nie prawda. No i …

Po trzecie: nie ma prawidłowej odpowiedzi. A już na pewno na pytanie: co się stanie w przyszłości, zwłaszcza, jeśli coś nam nie wyjdzie. Co z tego, czy to źle, że coś się zepsuło? Jeśli dalej jesteś świadomy – z każdej sytuacji możesz wyciągnąć wniosek. Wróćmy jednak do momentu tu i teraz, momentu, w którym jesteśmy najbardziej kreatywni.

Czy serio, to, że spróbujesz czegoś nowego, sprowadzi na Ciebie taką falę nieszczęść, przed jaką się bronisz? Czy uczucie strachu jest adekwatne?

I na koniec: spróbuj małych kroczków, a na pewno wyjdzie z tego więcej, niż gdybyś w pełni uwierzyć swojej blokadzie.

To trudne

To tyle na dzisiaj, moi drodzy. Coach Piotr mówi: Uwierz W Siebie! Ale nie w swój strach 🙂 Sprawdź co mówię i daj znać, jak efekty.

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *