Jak wielu z nas, pewnie znasz to uczucie. Chęci zrobienia czegoś, stworzenia czegoś nowego, działania wraz z ludźmi. Zamiar działania, chęci zmian, i potrzeby… takiego wewnętrznego i zewnętrznego spełnienia.
To według mnie są właśnie elementy sukcesu. Nie tylko jego skutki, ale jego składowe. Potrzeby i ich zaspokajanie.
Sukces to znany, ale bardzo niedoceniany – ze strony emocjonalnej temat. No bo skoro to takie proste – Osiągnąć Go – to czemu tak mało ludzi czuje tą głęboką satysfakcję?
Tak przy okazji – piszę to dlatego, iż dwa miesiące temu doznałem zaszczytu największej satysfakcji w życiu. Satysfakcji ze zrobienia czegoś, współtworzenia i tworzenia praktycznie od podstaw. Uczestniczenia w czymś. To – według mnie – i wiele innych składników złożyło się na pewnie przemyślenia. Przemyślenia o tym, jak głęboko źle patrzymy na „osiąganie” i jak pusto pragniemy zewnętrznych spraw, uciekając od prawdziwych potrzeb.
Pierwszym składnikiem sukcesu, pod którym często ukrywają się różne trudne do przepracowania rzeczy, potrzeby jest:
Wytrwałość. To powtarzanie czynności potrzebnych do osiągnięcia celu. I bodźcem do tego, żeby coś powtarzać, żeby nie ustępować jest … wiara.
Wiara w to, że w ogóle możesz coś zrobić, mocna, wewnętrzna, nie spalająca się po kilku próbach. A że wiara też na czymś musi się opierać – dlatego też łakniemy historii. Przykładów. Dowodów, żeby stała się wiedzą i doświadczeniem własnym
Na przykład historii sukcesów właśnie, pięknych „bajek” o tym, jak ktoś musiał ciężko pracować na swoje osiągnięcia. Słuchamy tego, nakręcamy się, że „się da”, że „you can do it”. No i… co? Przekonamy się na chwilę, ale brakuje nam siły, żeby uwierzyć w siebie. Nie „chce nam się już” po pewnym czasie, po pewnej ilości konfrontacji.
Zaraz może dotkniemy bomby, która się pod tym kryje, bo kolejnym składnikiem sukcesu są według mnie….
Chęci. To, że „Ci się Chce!”, masz wewnętrzną energię do działania, powód. No jasne, to pewnie też już wiesz, ba! Nawet wielu z nas zna sposoby na zdobywanie tej energii. Jednak… najpoważniejszą przyczyną chęci jest dla mnie… bycie docenionym. Zauważonym.
Potrzeby emocjonalne, które tutaj się ukrywają, są wyrażane w bardzo pokraczny sposób. Na przykład potrzeba „pokazania czegoś” innym. Udowodnienia, że jestem fajny. Po cholerę udowadniać? Po cholerę zdobywać szczyt… tylko dla kogoś? Działamy jednak w jakimś celu.
Po co coś komukolwiek pokazywać? Jeśli nie byłoby wcześniej stwierdzonej wiary w siebie – w ogóle nie chciałoby się pokazywać komuś, że coś umiemy. A jeśli mamy taką wiarę, to możemy znaleźć prawdziwą potrzebę, którą wyrażaliśmy usilnym dążeniem do celów. Na przykład właśnie – potrzeba bycia docenionym, żeby ktoś powiedział „cieszę się, że to robisz. sprawia mi to przyjemność”. Żeby ktoś Cię zauważył, opowiedział o swoich pozytywnych odczuciach. To jest dopiero łaknienie, prawda? Tak mało tego jest na co dzień.
Udało mi się zajmować muzyką po kilkanaście godzin dziennie. Układałem klocki sampli, dźwięków, efektów, i co się da tam upchać, a potem przychodziłem na wielogodzinne próby spektaklu. I udało się. Bo cały czas dostawałem pozytywne komunikaty. Tak to mi się podoba, to pasuje, a to pasuje lepiej, to jest kijowe, ale to było tak dobre, że łał! „Robisz świetną robotę”.
To mi się chciało robić jej więcej.
Bo byli też w tym pozytywni ludzie.
No i może na dzisiaj skończymy jeszcze jedną wielką trudnością. Związaną z innymi.
Przyjemność w przebywaniu z innymi ludźmi. Jeśli nie odpowiadają Ci ludzie dookoła, czujesz, że coś jest nie tak… to jak masz osiągnąć ten swój wielki cel?
Cel jest, albo nawet Powinien być stworzony nie tylko dla Ciebie, ale także dla innych. Przecież nie wielu z nas ma życiową misję – uchlać się i zamknąć w beczce. Jednak są ludzie dookoła i to dla nich, a przynajmniej z nimi chcemy żyć. No przecież, po prostu, są! Więc mimo wad, uwzględniamy ich. Mało tego, często uczymy się „technik manipulacji”, żeby przekonać ich do swoich idei.
Co jednak, gdy głębiej czujemy żal i pretensje? Gdy nie mamy siły wysiedzieć z ludźmi, bo nam coś przeszkadza? Czy wtedy porada: znajdź lepszych znajomych może pomóc? Tu znowu trzeba będzie trochę wiary i chęci. Żeby wiedzieć iż masz dla kogo i z kim budować rzeczywistość.
Kto wie, może dzięki tej drobince mojej „wiedzy” tudzież przemyśleń, będzie Ci łatwiej?
Napisz co czujesz 🙂

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz