Rzeczokracja

Czyli dlaczego wartość danej rzeczy to tylko… stan umysłu.

Powiedzmy taki aj-Pod. Nie mógłbym go mieć. Przynajmniej nie najnowszy model. Tylko dlatego, żeby mi zazdrościli?

Bałbym się straty. Zniszczenia, popękania, i pewnie co rusz spadałby mi na ziemię, pobrudził się… i już nikt by nie patrzył na mnie z takim uwielbieniem

Jest zbyt cenny, zbyt ważny, zbyt wielki, wypchałby mi kieszeń złotem. Zdążyłbym nim zrobić trzy zdjęcia, a tak to zajmowałby mój umysł przez 16 godzin na dobę. Przynajmniej przez pierwsze kilka tygodni. A po co mi to?

Jesteśmy zafiksowani na rzeczach, niechcący kojarzymy je z wartościami. Wolę być „ubraniowo – biedny” niż ekstrawagancki. Chcę nosić tanie i bardzo eleganckie mundury, ale nie muszę mieć najdroższego, wręcz, może… NIE CHCĘ?

Lubię mieć świetny komputer, ale spokojnie może być kupiony na promocji, lub używany. Uwielbiam jeść najtańsze, ale nie najgorsze bardzo dobre banany z marketu, ale ten market to niekoniecznie Alma.

Nie interesuje mnie „lans”, chociaż lubię się pokazać (atrakcyjność). Nie interesują mnie drogie zegarki, chociaż kocham technologię (ciekawość świata). Nie chcę być sztuczny i uśmiechać się na siłę, ale uwielbiam grać i bawić się (radość). Rozumiesz?

Po prostu do rzeczy ciągnie nas stan umysłu.

Tak mi się wydaje, że ludzie niesamowicie silnie połączyli emocje z rzeczami. Ostatnio wpadłem na to, gdy ktoś kolejny raz łapczywie popatrzył… no właśnie. Nie na mnie, tylko na mój rower. Co w nim do cholery takiego fajnego? Człowieczku, popatrz się NA INNEGO!

Albo najlepiej – POZNAJ TEGO KOGOŚ. Mając rzeczy nieświadomie na coś wskazujemy. Mi się wydaje, że ludzie chcą się poznawać. Ja chcę, i niech mnie piorun strzeli, jeśli ludzie mają inaczej, jeśli rzeczywiście się w pełni nienawidzą i nie potrzebują nawzajem. I chcą tylko rzeczy.

Podobnie z osiąganiem celów. Nie osiągniesz nic, jeśli myślisz abstrakcyjnie (podświadomość tego nie przetworzy), o liczbach, albo właśnie rzeczach. Rzecz prowadzi do emocji, zwykle nieświadomie. Ten rower był (także dla mnie, a jak!) czymś co dawało siłę, radość, możliwość robienia czegoś wyjątkowego, adrenalinę, czy wreszcie sam był atrakcyjny i wskazywał na te cechy u człowieka. Którego z resztą omijaliśmy w całym równaniu.

Mógłbym tak pisać miesiącami, i pewnie temat jeszcze poruszę. Ale dla mnie było to jedno z ważniejszych odkryć.

Zastanów się nad ważnością rzeczy dookoła. Używasz ich, czy może przywiązujesz się, zatracasz się? Oddziel swoje emocje i Siebie od nich, a będzie Ci łatwiej. W relacji z Sobą i z Innymi.

Rzeczy są dla mnie czymś, co kocham, używam i dzięki nim mogę działać, ale zawsze kierują w stronę ludzi, i to na ludziach się skupiam. Nawet jeśli miałbym wymyślić najnowocześniejszy inteligentny komputer ze sztuczną inteligencją, to tylko w ramach ciekawości i eksperymentu z ludźmi.

To dla nas jest ten fizyczny świat, i to my dla Niego jesteśmy, dla całych Siebie.

world-press-photo-tsunami

 

Dopisek: dlaczego takie zdjęcie?

Jest to zdjęcie z World Press Photo. Pewna kobieta znalazła pośród gruzów pamiątkę (lub po prostu coś ważnego). Była bardzo uśmiechnięta. Trochę mnie to poruszyło, cholera, w końcu ktoś równie popieprzony jak ja. Stoi wśród gruzów i się cieszy!

Myślę, że ta Pani ucieszyła by się podobnie, gdyby znalazła dowolną inną pamiątkę. Ona po prostu szukała szczęścia, całości w dziurze. A nie odwrotnie, nie chciała, nie mogła może po prostu płakać. Przecież nie miała już nic. To piękne, ciekawe czy warto wszystko stracić, żeby móc doznać takiej radości.

admin Opublikowane przez:

2 komentarze

  1. Anonimowy
    18 marca, 2014
    Reply

    Religie Daliekiego Wschodu propagują wyzbycie się przywiązania do rzeczy materialnych. Więc Pani Azjatka na zdjęciu wpisuje się pięknie tę konwencję. ^^

    Nic dodać, nic ująć.

    Kult 'rzeczy' jest jednak mocno zakorzeniony w europejskim myśleniu.

    Podobał mi się przykład z rowerem.
    Ludzie powinni stanowić nasz pejzaż, bo są cenni, bez nich nie byłoby 'rzeczy'.
    Miło byłoby gdyby 'rzecz' mogłaby być tylko pretekstem, znakiem rozpoznawczym, whatever, ale nie docelowym zainteresowaniem.

  2. 31 marca, 2014
    Reply

    Dziękuję za komentarz.

    Nasza religia też w jakimś sensie propaguje brak przywiązania. Jednak ten sens jest niszczący, bo nie mamy odrzucać, tylko używać. Być.

    Jednak dużo bardziej wolę wschód, dystans i medytację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *