I ty też tak możesz.
Po prostu zacząć, powoli, lubić się. Akceptować. I robić to, co tak na prawdę chcesz robić.
To duże wyzwanie dla mi współczesnych. Pobratyńców w roli kowali własnego losu, małych partii świadomości „mnie” otaczających. Cokolwiek te partie i to „mnie” znaczą.
To znaczę tyle, ile sobie wymyślę, ile sobie w ten mózg wgram.
Wkurzyłem się na siebie i stwierdziłem, że po prostu zacznę dzwonić. Znajomi mi w tym pomogli (miguel ze swoim smsem i kolman ze swoją propozycją), ale chciałem. I działałem. Doceniam się za to.
Doświadczenie pomogło mi w braku nad-interpretacji, a potrzeba wewnętrzna i pozytywne nastawienie (nie głupkowate, ale jak najbliższe rzeczywistości) dały dużo energii. Do…
Biegania. I chodzenia po górach.
A potem przemęczenia. I szczęścia – bo przecież miałem w końcu od czego odpocząć. A jest to dla mnie mocna wartość.
Nie poczułem się lepszy od innych, poczułem się lepszy od siebie, od swoich gorszych części. Inaczej – przemieniłem je, przetrawiłem zwątpienie w poczucie rzeczywistości. Zagłębiam się w nią i wzmacniam Siebie. Samo-poczucie coraz bardziej wyraźne.
Oczywiście – bez przesady. Nie chcę się uważać za lepszego od wszystkich – bo wiem, że to wywołuje ból. Gdy ktoś tak robi obok Ciebie – zachowuje się, jak ktoś jeszcze lepszy – ty się wkurzasz.
Nie, prędzej chcę go wyśmiać. Chcę po prostu ZNAĆ SWOJĄ WARTOŚĆ. I znam ją. Po prostu zacząłem się już dawno temu akceptować. Doceniać i kochać. A teraz robię to jeszcze lepiej, i na większej ilości płaszczyzn, także tych widocznych, zwykłych.
Tych, na podstawie których ciebie „oceniają” – że coś dokonałeś, wartości socjalnych.
I jeszcze bardziej się lubię, zmieniają mi się programy, trochę bardziej chce mi się żyć – nawet z bólem nóg. Czuję.
A moja wartość? Nie wiem. Przecież i tak nikt jej nie zobaczy.
Zawsze tak było – im bardziej ktoś „mnie” odkrywał – mój umysł, pasje, ciało, reakcje – tym bardziej był zachwycony. Bo ja byłem nimi zachwycony.
I być może było tak, że się nienawidziłem, ale tak szczerze to nienawidziłem jakiejś swojej wgranej części, mechanizmu. Ale teraz widzę ich cele, nie znam dokładnie wszystkich przyczyn, ale znam skutki, i też je akceptuję.
Ale nie znaczy to, że ich nie zmienię. Jestem zmianą. Jestem częścią rzeczywistości, która ma przyspieszyć rozwój świata. Swoim przykładem – byciem głębiej sobą, byciem najlepszą możliwą wersją siebie.
W każdej chwili tu i teraz
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz