Mam ochotę na…

Cokolwiek. Byle duże i tłuste. Czyli polska dieta Maxx

Mega Kebab

Przypatrzcie się zdjęciu na górze. Czy jest tutaj coś oryginalnego? W czasie mody kebabów, miliony wyrośniętych budek prawie niczym sie nie różnią. Wszystkie wypchane tym „ogólnie przyjętym jako niezdrowe, ale cholernie smacznym i szybko przygotowywanym, pożądanym” daniem?

Tak, mnóstwo rozmiarów kebaba. Z poczwórnym mięsem włącznie.

Wiecie, jestem fanem zdrowego, intuicyjnego żywienia. Ale jeśli coś, niby organizm podpowiada nam: zjedz kebaba, to… co mamy zrobić?

Nawet po latach „zdrowszego odżywiania” czasem sam mam ochotę czasami na coś równie „obrzydliwie” niezdrowego jak, na przykład krakowski servets.

Jednak często tuż przed tym zanim go kupię – nachodzi mnie myśl – czy na pewno to chcę? Lub jeszcze lepsza, po której częście rezygnuję :

Czy to jest serio to, co chcę Sobie Dać? Czy nie lepiej dać sobie coś bardziej dożywiającego, dożywczego lub po polsku odżywczego? Jaki prezent chcę sobie teraz naprawdę dać? Czy to, że to jest tak okropnie wielkie, tłuste, i smaczne to wszystko na co mnie stać?

Czy potraktuję się kebabem Dobrze? Czy już wiedząc co nie co o jedzeniu (nie mówię o surowym jedzeniu, mówię dosłownie o jakiejkolwiek wiedzy) serio chcę się tak potraktować?

Nie chcę, żebyś się zamartwiał, czy karcił. To nie działa, wszyscy wiedzą, że karanie siebie działa dokładnie odwrotnie. I tak musimy sobie jakoś poradzić z emocjami. Więc?

Najprościej – czy dokładnie na to teraz mam ochotę? To trudniejsze pytanie, bo po tym pojawia się inne. Na CO mam ochotę? CO mam zjeść? Niby jestem głodny, ale serio to nie wiem. Może nie kebab, może frytki? No ale jednak zjadłbym coś pełniejszego… I tak dalej.

Próbuj, często pojawiają się myśli: nie, jednak wolę dużą sałatkę. Albo sałatkę i frytki. Albo… no właśnie. To Twój organizm przecież, prawda?

Czasami wtedy okazuje się po pewnym czasie, że nie jestem do końca głodny. Że czegoś mojemu organizmowi brakuje ale nie jest to „kebab”, czy frytki, tylko trochę energii i składników odżywczych. I bardzo często podejmuję wtedy wybór jakiegoś gęstego soku, zwłaszcza jeśli jest już wieczór.

Często najlepszym z możliwych wyborów jest tutaj świeży, pół litrowy sok z marchwi. I taki wybór bardzo polecam. O ile nie jest tani (4 zł) to i tak jest zwykle tańszy niż frytki. A wartości odżywczej i zdrowotnej nie ma w ogóle co porównywać. Nawet jeśli sok nie wyciskany u siebie w domu – to jest po prostu genialnym napojem. I – co najważniejsze – świeżym. Inne, nawet 100% soki wypadają całkowicie blado, głównie przez wielokrotne przetworzenie.

(niestety trudno go znaleźć na wakacjach za granicą…)

A przy okazji jest dość gęsty. Po prostu go uwielbiam!

A jeśli nie, to może owoc? Jeśli serio chcesz coś zjeść, i jest już późno, to najbardziej polecam winogrona, zwłaszcza te na promocji za kilka złotych.

Jeśli już tak lubisz myśleć, to… zacznij się myślami bardziej lubić. I daj sobie więcej!

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.