Korpo-Dzieci

Korpo Ludki, nie obraźcie się. Szanuję pracę, na ulicy, w kamienicy, czy w biurowcu, każdy robi coś przydatnego innym. I za to dostaje płacę.

Chodzi mi o to, że często, nawet mając kasę – nie jesteśmy z tej pracy zadowoleni. Więc chciałem tutaj pokazać mój – oczywiście – emocjonalny punkt widzenia na sprawę. Bo jakby to powiedzieć – w pracy zachowujemy się jak dzieci.

 

Można podpatrzeć jak zachowują się dzieci w grupie, w klasie, na podwórku. Przekomarzają, czasami robią coś wspólnie pod dyktando, ale zwykle raczej próbują się śmiać. Czasami się na siebie wkurzają, ogólnie wywołują dużo nieświadomych uczuć, po czym radosne lub nie kładą się spać w ciepłym łóżeczku.

Niewinne, prawda? A my robimy dalej tak samo, tylko w wersji „bardziej dorosłej”, czasami wcale nie jakoś bardziej świadomej.

Myślisz, że jak to jest w korporacji? To też wielka gra, zabawa o poważną kasę, schematy, działania i idziemy do przodu. Jednak w tym całym galimatiasie dalej uruchamiają nam się dzieci, emocje, wkurzenie na innych, uwarunkowane… no właśnie. Czym?

Podobnie w reklamach. Wywołują emocje, zwłaszcza najprostsze, zwłaszcza dziecięce. A jak na co dzień? Przecież każda informacji musi przejść przez sito umysłu, ale przejść do czego, tylko logicznej naszej części, wykonującej zadania?

Nie, przejść do Ciebie, do uczuć, do emocji. Wtedy coś czujesz i możesz coś z tym zrobić. W zależności na jakim poziomie, w jakim „wieku” mamy te emocje, jakie mieliśmy doświadczenia i ogólnie „kim jesteśmy” –

z tym rezonujemy.

Jak to mówią, czasem ktoś wsadzi kij w mrowisko, i wtedy reagujemy najmocniej.

Dlatego może kogoś w pracy oceniasz jako zupełnie niekompetentnego. Jemu może się podobnie wydawać … o Tobie. I już gotowy konflikt. Myślisz, że oboje macie do tego logiczne prawo? Może i tak.

Albo wielkie emocje związane na przykład ze … zmianą stanowiska. Albo jeszcze lepiej … zmianą fizycznie stanowiska pracy, tudzież komputera. Często negatywne emocje, znajomych, lub nawet wcześniejszych przełożonych. Czy to jest nam na prawdę potrzebne, nam, wielkim dorosłym?

Po prostu jesteśmy chodzącymi, uczuciowymi dzieciakami, jeden mądrzejszy od drugiego. A w firmie, organizacji, widać to jeszcze bardziej. Nie mówię na razie o rodzinie – bo to często sedno problemów, siedlisko czy raczej lotnisko, z którego startują fałszywe przekonania. Roznoszone potem drogą pantoflowo-informacyjną na innych.

I z tymi innymi pracujesz, pracujemy, zjadamy się lub sobie pomagamy. A to, co najbardziej zwróciło moją uwagę to … częsty brak profesjonalizmu. Albo „profesjonalizm” zbyt mocny, skupienie się na czynności roboczej, prostej, wyłączającej jeszcze bardziej. Bo, ogólnie, w pracy często – jak w grupie – wchodzimy w trans.

Trans np. -> osiągamy cel, idziemy do przodu. No i zamiast przeć, współpracować, pomagać – uciekamy, donosimy, wywołujemy „gówno burzę” emocji. Po co?

Raczej nieświadomie. Przyczyny takie jak powiedziałem. W pracy wychodzi z nas to dziecko. Dowartościowane? To będziemy dowartościowani. Złe, koszmarne, ale inteligentne? To jak myślisz, co będziemy o sobie myśleć w pracy?

Jeśli tam masz jakiś problem, to jest to być może problem z Tobą – ale jako dzieckiem, żywymi uczuciami. I daj nam Panie Boże więcej szkoleń o sercu a mniej o logice, bo logicznie to wszystko wiedziałem już lata temu. Rozwój możesz zjeść cały i nauczyć się akceptacji ludzi dookoła, ale jak ktoś uszczypnie twoją emocjonalną blokadę, to ni chuj.

Nie pomoże siła ćwiczeń z poradnika.

A więc, drogi sanitariuszu korporacyjnych problemów. Droga nad inteligenta samo-wystarczalna, silna kobieto. Drodzy uwikłani w sidła wielkiej firmy przyjaciele.

Korpo-Dzieci

Zastanówmy się nad Sobą, jak nad potrzebującymi dziećmi.

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *