Irytujący głosik w głowie

Ostatnio zastanawiałem się dość mocno nad pytaniem: Skąd biorą się tak silne problemy?

Przejadanie się, kłopoty z relacjami, zwłaszcza męsko-damskimi, bardziej po prostu niedobory seksualne.

I tak dalej, chociaż w sumie to dwie główne sprawy. Ominiemy tutaj znajdowanie sensu życia i doczesnej pracy. Możecie na tym blogu o wszystkim poczytać, zawsze piszę o najważniejszych dla mnie sprawach 😉

W intuicyjnej odpowiedzi na pytanie, usłyszałem po raz kolejny, że to przez lęki – nie strach, przez lęki czyli emocje wywołane myślami. Powtarzającymi się, często dość nieświadomie i przez to mocnymi myślami.

Myślami, które powodują silne emocje: blokady, zachcianki. Nie tyle samymi myślami, co przekonaniami, czyli coś w co wierzymy. Jakby to opisać? Jeśli ktoś powiedziałby daną frazę, na przykład „jestem nie wystarczająco doskonały” to wyskakujesz i od razu krzyczysz – Tak, To ja! Tak właśnie uważam!

Zabijcie mnie normalnie, ale tak żyłem. Jakbym był niewystarczająco dobry.

Jest to przekonanie, myśl dość ostra i prawie na pewno nie pochodzi od nas. Powstaje ona przez siłę, jaką wywierają na nas inni, zanim dorastamy, osiągamy niezależność fizyczną. Presja i konieczność jej sprostania. Przez to później tak bardzo uważamy na to, jak nas postrzegają inni. Na tyle, że nie mamy czasu zastanawiać się nad tym, co MY o SOBIE uważamy. Nie, my siebie lubimy lub nienawidzimy od tak, po prostu, ale powodem są… Inni. No właśnie. Jacy kurde inni?

Twoi znajomi? Przecież nic Ci nie zrobią. Podobno można ich zmienić, a poza tym często się zamykałaś w domu. Koleś na ulicy? Przecież możesz się przed nim obronić. Uderzy Cię? I co z tego. Ja wcale się nie boję uderzenia. Wręcz przeciwnie. To nie o fizyczny strach chodzi, bo jakby się coś rzeczywiście spieprzyło, to uwierz mi lub nie dasz sobie radę, zaczniesz na przykład spieprzać biegnąc szybciej niż myślałeś, że to prawdopodobnie.

Te najgorsze emocje wcale nie mają przyczyny na zewnątrz. Powód jest prosty, i znajduje się w środku. To pytania, które Cię blokowały do tej pory (mnie też!) są: Co oni sobie myślą? Jak na mnie patrzą?! Przecież on może mi coś zrobić! Bo przecież robię tyle „dziwnych” rzeczy… Jak mogę?!

Krzywią się. To na pewno oznaka nienawiści. Nie przybiję mu piątki, bo… nie wiem. Nie wyglądał na takiego co się ucieszy. Nie przywitam się, jezz ale boli (fizycznie) sama myśl żeby się przywitać. Podejść. Nie podejdę, miała zbyt brzydki tyłek. Boję się, że mi coś zrobi!

Kur*a! Nie ma przed czym, przecież każdy o tym wie, z resztą, to ludzie bardziej się boją, ty już nie musisz. Ale twój umysł uważa inaczej, i przez to organizm sprawiając, że masz betonowe nogi zgadza się. Na nie.

Takie coś to znak, że wierzysz, że mocno, ale to bardzo mocno wierzysz. Nie mówię tutaj o kościele, religioznawstwo pozostawiam innym rozważaniom. Mówię tutaj o silnych, często nie uświadomionych przekonaniach. Na temat tego, że inni naprawdę mogą Ci coś zrobić, jak nie będziesz się zachowywał w jakiś sposób.

Przedstawiam więc oto używane przeze mnie narzędzie  zwane konfrontacją z rzeczywistością. Polega ono na pracy, czyli działaniu w rzeczywistości, w konkretnym celu, tak aby być szczęśliwszym, bliżej faktów.

Oczywiście, żeby mogło ono poskutkować, konieczne jest ściągnięcie „silniejszych” od Ciebie blokad, które, jak możemy się dowiedzieć – zawsze mają pozytywną intencję. Ochronić Cię przed czymś.

Problem polega na tym, że nie mają Cię już przed czym bronić, więc nie tyle, trzeba te emocje rozgromić, co wyperswadować im: dziękuję Ci, że jesteś, ale nie pomagasz mi w spełnieniu się.

Porozmawiałem głębiej, wiele razy ze sobą, i odkryłem (czasem wspólnie z osobą towarzyszącą) kilka takich części. Oprócz rozmowy, którą tutaj przytoczę, miałem jeszcze wiele innych, ale ta poskutkowała najbardziej.

– Co to za część?

– To skóra. Skorupa. Taki płaszcz, który ma sprawić, że jestem silny. Że jestem postrzegany jako mocna, twarda osoba. Żywi się negatywnymi emocjami.

– Więc zmieńmy to.

– Niech żywi się na przykład negatywnymi emocjami z zewnątrz.

I tak rzeczywiście się stało. Kilka razy po totalnym odrzuceniu nie mogłem przestać się śmiać. To wręcz cudowne uczucie, widzieć, jak na Twoją ofertę ktoś reaguje strachem. To na serio fajne.

I tak działając mam coraz więcej powodów, doświadczeń, żeby nie wierzyć w swoje silne blokady. W betonowe nogi. W dużej mierze już wiem, ze nie mają sensu. Ale muszę to sprawdzać codziennie, żeby nie zapomnieć, bo stare nawyki lubią znowu przychodzić – zwłaszcza gdy bodziec jest gdzieś głęboko ukryty.

I to chyba on jest sprawcą samo-destrukcji. Bodziec. Jakaś myśl. Może o tym, że „muszę być jakiś”, żeby być bezpiecznym. Nie mogę być postrzegany jako zagrożenie. Co najwyżej dziwaka, ale to też nie ok, bo może być zagrożeniem. Ale dla kogo, tak serio? Czy dalej boję się, że ktoś mnie uderzy? Pewnie tak.

Ale za to, że jestem nietypowy? A co to kogo interesuje. Przecież nie jesteśmy w obszarze morderców za wiarę, tutaj nie zabija się dlatego, że ktoś podchodzi do dziewczyny na ulicy, albo przytula się do drzew. To nie są dla mnie dziwne sprawy, dla mnie to całkowicie normalne. Przecież właśnie to robię! Ale wracając do tematu.

Te myśli to takie moje wyobrażenie. Mają pewnie jakieś wieloletnie doświadczenia jako stwórcę, tak żebym mógł funkcjonować, ale… teraz? Teraz już nie mają aż takiego powodu, a działają dalej.

Myśli, jako przestrzeń, prawie namacalna, za głową. Po prostu tam gdzieś były, nawet – głównie w trakcie medytacji, relaksacji, i oczywiście w życiu codziennym. Wręcz czuję, czułem ten głosik fizycznie, jakby był rzeczywisty. A nie jest. Nie ma go, nie mogę go dotknąć. Tak można by określić ego. Coś co wpływa na rzeczywistość, ale nie jest rzeczywiste. Jest zaprzeczeniem. Taka część Umysłu. Część „NIE”.

Co z nią zrobić? Chyba po prostu będę się na nią patrzył i wyśmiewał. Co mi zostaje? 😉 przecież nie będę się kłócił z czymś, co nie istnieje.

No i jeszcze oczywiście wspomniana wcześniej konfrontacja z rzeczywistością, konkrety. Coraz silniejsze, mocne, codzienne sprawdzanie, czy aby to na pewno moje wyobrażenia są chociażby w małej części zgodne z rzeczywistością. Czy naprawdę mi pomagają, a nie strzelają w kolano.

Polecam:

– Parts integration

http://jakubkrolikowski.pl/parts-integration/

http://michalpasterski.pl/2010/12/rozwiazywanie-konfliktu-wewnetrznego/

– Ćwiczenia na temat strachu – racjonalizacja, wyobrażenia, sprawdzenie czego rzeczywiście się boisz, i wypisywanie scenariuszy

– Mateusz Grzesiak – jak pozbyć się lęku przed podejściem – tu także sprawdzanie w co wierzymy, jakie mamy przekonania na tematy „jak mnie postrzegają inni”

http://nrgalloway24.wordpress.com/2012/07/08/guest-post-the-voices-in-your-head/

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *