Nie!
A na pewno nie dzień bez owoców!
Chociaż po wczorajszej imprezie wszedłem bardziej na luz. Dzisiaj podobno było jakieś święto (data poniżej), dlatego dzień wydawał się luźny, wolny. I dla mnie zaczął się wspaniale.
Bo już o pierwszej w nocy jechaliśmy w pełni ubrani i mentalnie przygotowani na miasto!
Wróciłem o piątej rano, a o dziesiątej zadzwonił telefon Byłem mega zmęczony. I w pewien sposób szczęśliwy.
I na pierwszy rzut posiliłem się pożyczonym od tymczasowego lokatora … kabanosem (!). Tak właśnie. Teraz widać jaki jestem „nierestrykcyjny”.
Co nie znaczy, że jestem niespójny. Lub co gorsza – nie konsekwentny.
Jestem konsekwentny w trzymaniu mocnych pozytywnych przyzwyczajeń. W nawykach jedzenia wielu owoców, zielenin i nie jedzenia pszenicy.
Wręcz nie wytrzymałbym na standardowej diecie. Oczywiście – miałem wiele przypadków zjedzenia rano zwykłej kanapki – czy tak jak przed napisaniem tego posta (15.08.2013) zjedzeniem kabanos. Ale TO właśnie są wyjątki, złamanie schematu, na które mogę sobie pozwolić.
A zdjęcie poniżej? Jest prawdziwe. Na drugie śniadanie wypiłem soczek (pasteryzowany), zjadłem trochę winogron w przecenie i kilkoma bananami. Uwielbiam je, serio. To po prostu mój chleb powszedni.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz